R2771-72 Studium biblijne: Wieczerza Pańska

Zmień język

::R2771 : strona 72::

Wieczerza Pańska

— MAT. 26:17-30 — 17 LUTEGO —

„To czyńcie na pamiątkę Moją” – Łuk. 22:19

Różne są teorie w całym Chrześcijaństwie odnośnie Wieczerzy Pańskiej – jej znaczenia i właściwego czasu dla jej obchodzenia. Większość chrześcijańskich uczonych uznaje fakt, że była ona ustanowiona jako pozafigura żydowskiej Paschy. Spomiędzy najstarszych kościołów, jak Rzymski i Greko-Katolicki, Episkopalny itd., starano się, by obchodzić pamiątkę śmierci naszego Pana w czasie jej rocznego przypadania. Pierwotnie obchodzono ją według żydowskich obliczeń, czternastego dnia pierwszego żydowskiego miesiąca Nissan w dniu, w którym Żydzi zabijali figuralnego baranka Wielkanocnego. Następnie uczyniono zmianę w metodzie kalkulacji, by obchodzić pamiątkę śmierci naszego Pana w najbliższy piątek, a jego Zmartwychwstanie w niedzielę – Wielki Piątek i Wielkanoc. Młodsze denominacje chrześcijaństwa ten zwyczaj w ogóle zaniechały; zapewne pragnęły one, by uczynić tak wiele różnicy jak tylko było możliwe pomiędzy Protestanckimi

::R2771 : strona 73::

zwyczajami a ceremoniami Katolickimi. Jako konsekwencja z tego widzimy, że większość z Protestantów zaniedbała współuczestniczenia w Pańskiej Wieczerzy w czasie żydowskiej Paschy, zaniedbała ocenienia faktu, że śmierć żydowskiego baranka, którą obchodzono co roku czternastego dnia miesiąca Nisan, była figurą na śmierć naszego Pana Jezusa na ten sam dzień; to późniejsze było pozafigurą, wypełnieniem figury.

Ani oni też nie są całkiem bez wymówki w tym przeoczeniu, bo powinni byli pamiętać, że gdy stare kościoły obchodziły pamiątkę śmierci naszego Pana w czasie jej przypadania, to oni później wprowadzili inne ceremonie obchodzenia Pamiątki, lecz nieupoważnionej przez Pismo Święte, ani też przez cokolwiek, co odnosiłoby się do figury. Jak na przykład, dla przeciętnego katolickiego umysłu, jak również protestanckiego, katolicka msza jest tylko obchodzeniem pamiątki śmierci naszego Pana; lecz to znaczenie nie jest właściwe. Msza właściwie pojmowana z teologicznego punktu zapatrywania, jest świeżą (żywą) ofiarą, a nie tylko obchodzeniem pamiątki śmierci tego, który złożył ofiarę na Kalwarii. Protestanci błędnie tłumaczą, że msza jest powtórzeniem Pańskiej Wieczerzy, więc przyszli do przekonania, że od najdawniejszego czasu Wieczerza Pańska była obchodzona w jakimkolwiek dogodnym czasie. Stąd znajdujemy pomiędzy Protestantami różnice w poglądach na ten temat, niektórzy obchodzą tygodniowo, inni miesięcznie, a jeszcze inni kwartalnie, według tego, jak kto uważa i ma pragnienie najwięcej skorzystać.

My utrzymujemy, że taka nieregularność w żadnym razie nie była zamierzona przez Pana albo przez apostołów – a że nasz Pan ustanowił ją w szczególnym czasie, w szczególnym dniu roku było właściwe; i że te słowa: „Ilekroćbyście to czynili” odnosiły się nie tylko do chleba, ale i do kielicha oraz także do czasu – ogólnego właściwego obchodzenia pamiątki. My nie staramy się, by tu wchodzić w szczegółowe przedstawianie doktryny odnośnie Rzymsko-Katolickiej mszy, lecz tylko polecamy naszym czytelnikom, by przeczytali Wykłady Pisma Świętego, tom III, str. 100-107, zaznaczamy to nawiasem mówiąc, aby uświadomić Katolikom, tak Greko jak Rzymskim, że msza nie jest w żadnym sensie tego słowa obchodzeniem pamiątki oryginalnej ofiary Chrystusa. Oni twierdzą, że pierwsza ofiara Chrystusa była wystarczająca za grzechy popełnione poprzednio, lecz nie za grzechy popełniane na przyszłość i że Bóg dał autorytet prawnie ustanowionym biskupom i kapłanom do reprezentatywnego stwarzania Chrystusa ponownie, przy każdej okazji i wtedy bywa ofiarowany żywo za jakikolwiek szczególny grzech lub grzechy – śpiewana msza za szczególne grzechy indywidualności. Czytana msza za ogólne grzechy parafian.

Roszczeniem Katolicyzmu jest, że błogosławienie kapłana przemienia zwyczajny opłatek i wino w prawdziwe ciało i krew Chrystusa, który jest tym sposobem ponownie stwarzany tysiące tysięcy razy każdego roku przez tysiące kapłanów i ponownie ofiarowany za tysiące tysięcy grzechów. My naturalnie zaprzeczamy temu wszystkiemu, uważając to za całkowicie antychrześcijańskie i większość prawowiernych Protestantów da nam swoje serdeczne przyzwolenie. Mimo to, ci, którzy zorganizowali Protestanckie denominacje zdaje się, iż całkowicie przeoczyli tę sprawę, kiedy oni używają to powtarzanie o mszy w starych kościołach jako wymówkę za powtarzanie obchodzenia pamiątki Wieczerzy Pańskiej. Jakkolwiek większość Protestantów zdaje się być świadomymi tego, że to często powtarzane obchodzenie (jak we mszy) jest nierozsądne, niekorzystne; i stąd większość obchodzi pamiątkę tylko trzy albo cztery razy do roku, wierząc, iż służba w taki sposób świadczona będzie przez to więcej wrażliwą i uroczystą dla wszystkich, którzy w niej uczestniczą. My utrzymujemy, że oryginalna metoda obchodzenia pamiątki śmierci naszego Pana wtedy, kiedy przypada jest jeszcze bardziej uroczystą, jeszcze więcej wrażliwą, a prócz tego ma potwierdzenie Pisma Św., którego roszczenia nie ma żadna inna metoda.

INNE BŁĘDNE MNIEMANIA OPARTE NA PISMACH

Nasi tak zwani „Ucznie” i „Bracia Plymouth”, przyjaciele i inni, którzy przyjęli zwyczaj obchodzenia pamiątki śmierci naszego Pana, każdego dnia Pańskiego – na pierwszy dzień tygodnia – zdaje się nam, iż również popadli w poważne błędy. Takie nieodpowiednie obchodzenie pamiątki jest okazywane w różne sposoby; po pierwsze oni obchodzą ją w niedzielę, która jest sama przez się pamiątką zmartwychwstania naszego Pana, całkowicie odmienna rzecz – radosna Wielkanocna okazja. I traci widok o ważności dnia, nie jest czymś nadzwyczajnym, że i oni podobnie utracili widok przystojności odnośnie czasu dnia – że oryginalne ustanowienie miało miejsce w nocy, gdy pospolity zwyczaj obchodzenia pamiątki jest rano albo popołudniu.

My nie przypuszczamy, że ci Chrześcijańscy przyjaciele przyjęli ich tygodniowy zwyczaj bez jakiegokolwiek powodu; lecz zauważamy powód, jaki oni podają i uważamy go za niewystarczający. Oni roszczą pretensje, jak na przykład, że zdanie podane w Dz. Ap. 2:42,46; Dz. Ap. 20:7, które mówi o uczniach zbierających się razem pierwszego dnia tygodnia „na łamanie chleba”, odnosi się do Pamiątki Wieczerzy. Przeciwnie, my utrzymujemy, że ten pierwszy dzień tygodnia był współuczestniczeniem w miłościwej uczcie, i żadnym sposobem nie był zamierzony, by zajął miejsce w jakimkolwiek sensie, ani aby przedstawiał Pamiątkową Wieczerzę naszego Pana. Można zauważyć, że w tych różnych zdaniach nie ma żadnej wzmianki „o kielichu”, reprezentującym krew naszego Pana i który musi być uważany za ważną część symbolu jak przaśny chleb, który reprezentuje jego ciało. Miłościwe uczty właściwe miały miejsce w dniu, w którym kościoły obchodziły radość swoją ze zmartwychwstania Pańskiego i niewątpliwie były wszystkim polecane przez okoliczności pierwszego dnia, niedzieli – dnia zmartwychwstania naszego Pana, przy której to okazji On dał się poznać dwom uczniom w Emmaus przy łamaniu chleba i później wieczorem jedenastu uczniom, gdy siedzieli przy stole, mówiąc „Pokój wam”

::R2771 : strona 74::

i sprawił, że ich serca pałały w nich (Łuk. 24:30,31; Jana 20:19). Wieczerza naszego Pana, była oczywiście zamierzona, aby przypominała jego śmierć i nasze przymierze jako członków jego ciała, by mieć współuczestnictwo w jego cierpieniach.

PIERWSZE OBCHODZENIE WIECZERZY PAŃSKIEJ

Lekcja nasza wskazuje nam na pierwsze ustanowienie tej pamiątki, że ona była obchodzona w dniu przed rozpoczęciem święta Przejścia – czternastego dnia miesiąca Nissan. Zakon odnośnie święta Przejścia był precyzyjny. Baranek miał być zabijany czternastego dnia i miał być spożywany podczas nocy przed nastaniem piętnastego dnia. W pozafigurze Jezus ofiarował samego siebie narodowi dziesiątego dnia, lecz oni, z wyjątkiem niewielu jego wiernych, zaniedbali go przyjąć i czternastego dnia Go ukrzyżowali. W tym samym żydowskim dniu, w którym On był ukrzyżowany, spożywał On baranka Paschalnego wspomnianego w naszej lekcji i później był zdradzony (dzień u Żydów rozpoczyna się wraz z zachodem słońca i trwa aż do następnego wieczoru). Tu nie ma wątpliwości z tego zdania, że nasz Pan i uczniowie spożywali Wieczerzę Paschalną w dniu poprzednim, zanim Żydzi w ogóle ją spożywali; bo w Ew. Jana czytamy (Jana 18:28; Jana 19:14), że kiedy nasz Pan był przed Piłatem w Sądnej Sali, co miało miejsce po spożyciu baranka przejścia, to Faryzeusze, Jego oskarżyciele, jeszcze go nie spożywali – ani też go nie spożywali, dokąd nie nastał wieczór po Jego ukrzyżowaniu.

Jeden z Ewangelistów zanotował, że nasz Pan rzekł do swoich uczniów: „Żądając żądałem tego baranka jeść z wami, pierwej niżbym cierpiał”. To było Jego ostatnie obchodzenie pamiątki żydowskiego rytuału, którą, jako Żyd był zobowiązany przestrzegać zgodnie z prawem, w pełni. My nie wiemy stanowczo o szczególnej godzinie czternastego dnia, w której nasz Pan i uczniowie uczestniczyli w spożywaniu Baranka, lecz prawdopodobnie było to blisko północy, kiedy potem po spożyciu Baranka, nasz Pan ustanowił nową pamiątkę swojej własnej śmierci, Pańska Wieczerza zastąpiła wieczerzę Baranka zakonu przez oświadczenie tymi słowy: „Ilekroćbyście to czynili, czyńcie na pamiątkę moją”. „To” reprezentuje pozafiguralnego Baranka, „Baranka Bożego, który gładzi grzech świata” i czyniąc to – łamiąc chleb i pijąc z winnej macicy – opowiadajcie śmierć Pańską, a nie już więcej śmierć figury, albowiem pozafigura teraz weszła i w tym samym dniu, kilka godzin później, on będzie zabity, ukrzyżowany. Nasz Pan w ten sposób założył głębokie i szerokie podstawy dla nowej instytucji, swego kościoła i odłączył ją od żydowskiej figury przez wykazanie dla wierzących samego siebie, jako pozafigury i wyższe znaczenie połączone z nią – wyzwolenie wszystkich prawdziwych Izraelitów, nie od faraona, lecz od faraona pozafiguralnego, Szatana, wyzwolenie wszystkich pierworodnych z ludu Bożego od śmierci do żywota więcej obfitującego – wiecznego żywota.

Wszyscy, którzy widzą jasno figurę, winni zdać sobie sprawę z tego, że ona nigdy nie mogła przeminąć, dokąd nie nastała jej pozafigura i że pozafiguralne zabicie baranka Wielkanocnego musiało mieć miejsce wtedy, kiedy przypadało, czternastego dnia miesiąca Nissan. Stąd mamy ważne zdanie Pisma, że „żaden nie ściągnął nań ręki, bo jeszcze nie przyszła była godzina Jego” (Jana 7:30; Jana 8:20). Bóg przewidział całą tę sprawę i sporządził wszystko

::R2772 : strona 74::

należące do niej tak, iż figura zaznaczała to jak najdokładniej. My już dłużej nie obchodzimy figury, lecz wierzymy, że pozafiguralna ofiara Baranka Bożego zajęła miejsce figury; więc my, jako Chrześcijanie obchodzimy ją na pamiątkę pozafigury, jak Apostoł powiada: „Albowiem Baranek nasz wielkanocny za nas ofiarowany jest, Chrystus; a tak obchodzimy go w przaśnikach szczerości i prawdy” – 1 Kor. 5:7,8.

Gdy Pan i Jego apostołowie spożywali Wieczerzę Baranka, figuralnego, pieczonego baranka, nasz Pan rzekł do nich: „jeden z was wyda mię”. Jan powiada nam, że nasz Pan w czasie, gdy wypowiedział te słowa „zasmucił się w duchu”. To wzruszenie nie było spowodowane, możemy być pewni, przez sprawę jego zdrady, bo On naprzód wiedział o szczegółach, jak również o fakcie Swojej śmierci. Przyczyną Jego smutku, jak możemy rozumnie przypuszczać, była myśl, że jeden z tych, którego On tak czule zachował i opiekował się nim, teraz ma się okazać tak niełaskawym, niewdzięcznym, nie świętym – oczywiście On ubolewał nad Judaszem. Jego sprawozdanie wyciągnięte z pytań uczniów: „Panie, czy to ja?”, albo raczej, jak greckie słowo zdaje się wskazywać, pytanie to oznacza: Panie, czy Ty uważasz posądzać mię? Ja nie jestem tym, czy Ja? I przez to uczniowie także byli ogólnie zasmuceni. To było zapewne dobre dla nich, aby przeszli przez to doświadczenie w tym czasie, oni widocznie potrzebowali, aby to wszystko przygotowało ich do czasów próby, które były tuż przed nimi.

Judasz, naturalnie, postawił takie same pytanie z innymi, bo gdyby się nie spytał, to by znaczyło, że on przyznaje się do winy. Nasz Pan odpowiedział: „Ten jest, któremu Ja omoczywszy sztuczkę chleba, podam; a omoczywszy sztuczkę chleba, dał Judaszowi, który potem wyszedł” (Jana 13:25-30). Te niespodziewania tak dalece rozczuliły serce Judasza i prowadziły go do zmiany jego biegu zanim było już za późno, one zdaje się zbudziły w nim ducha zazdrosnego, tak jak okazane Boskie miłosierdzie nad faraonem w zatrzymaniu plag, zatwardziło jego serce. Zamiast stawiania oporu sugestiom przeciwnika, Judasz przyjmował je więcej i więcej, aż był napełniony Szatańskim duchem. „Szatan wstąpił w niego” całkowicie, zupełnie objął stan jego serca jako narzędzie zła i było to bez wątpienia z powodu, iż czuł się nie na miejscu w towarzystwie z którego wyszedł.

::R2772 : strona 75::

Tym sposobem zdaje się być prawdopodobne, że Judasz nie był z drugimi, kiedy nasz Pan umył ich nogi i następnie ustanowił z chleba i z owocu winnej macicy pamiątkę Swojej śmierci. To było lepiej, że on nie był obecny; i tak samo byłoby lepiej tam gdzie jest możliwe, aby tylko prawdziwi, lojalni, poświęceni uczniowie Chrystusa winni się zebrać razem, by obchodzić Jego śmierć w jej rocznicę. Mimo to, pamiętajmy, że nie jesteśmy kompetentni, by sądzić serce, i stąd przychodząc do pamiątkowego stołu wszyscy powinni być zaproszeni, którzy ufają w drogocennej krwi Chrystusowej na odkupienie i którzy wyznają pełne poświęcenie dla Pana. Pozostawmy Boskiej opatrzności dociekania w sprawie tych, którzy przyznają, iż są współuczniami.

PODSTAWOWE ZNACZENIE CHLEBA I KIELICHA

W przedstawieniu dla uczniów przaśnego chleba, jako pamiątki, nasz Pan dał ogólne objaśnienie, mówiąc: „Bierzcie, jedzcie, to jest ciało moje”. Oczywiste znaczenie słów jest takie: to symbolizuje albo reprezentuje moje ciało. To nie było w rzeczywistości Jego ciało, z powodu, iż w żadnym sensie Jego ciało nie było jeszcze złamane; w żadnym sensie nie było możliwym dla kogokolwiek, by wtedy uczestniczył w nim aktualnie albo pozafiguralnie, ofiara nie była jeszcze dokonana. Lecz obraz jest zupełny, kiedy uznamy, że przaśny chleb reprezentuje bezgrzeszne ciało naszego Pana – kwas był symbolem grzechu pod zakonem i specjalnie było rozkazane, by był usunięty w tym czasie. Przy innej okazji nasz Pan dał lekcję, która tłumaczy nam ten symbol. On powiedział: „Albowiem chleb Boży ten jest, który zstępuje z nieba i żywot daje światu. Jamci jest on chleb żywota” – Jana 6:33,35.

Aby ocenić, jak mamy spożywać albo zastosować ten żyjący chleb jest niezbędnym dla nas, abyśmy zrozumieli, czym on był. Według naszego Pana wyjaśnieniem sprawy było, że to było Jego ciało, które On ofiarował za nas. To nie była Jego przedludzka egzystencja jako duchowej osoby, jakie było ofiarowane, chociaż i to było złożone i Jego chwała odłożona na stronę, aby mógł przyjąć naszą ludzką naturę. Był to fakt, że nasz Pan Jezus był święty, niewinny, niepokalany, odłączony od grzeszników i bez jakiegokolwiek splugawienia od ojca Adama i stąd wolnym od grzechu – to był ten fakt, który dozwolił mu być Odkupicielem Adama i jego rodu – które dozwoliło Mu złożyć życie okupem za wszystkich, co było świadectwem czasów Jego. I kiedy my widzimy, że to była czysta, bez zmazy, ludzka natura naszego Pana, jaka była złożona na korzyść grzeszników, ofiarowana za nas, dostrzegamy, czym jest to, co my mamy przywilej do zastosowania. Tą samą rzecz, którą On złożył za nas mamy „spożywać”, zastosować do nas samych: to jest mówiąc, że Jego doskonała natura była oddana za nas i odkupienie Adama i całego jego rodu od potępienia na śmierć – do prawa powrócenia do ludzkiej doskonałości i wiecznego żywota gdyby mogli. Pisma wykazują nam jednak, że gdyby nawet Bóg uważał wszystkie przeszłe grzechy za przebaczone i uznał nas jako mających prawo do przywrócenia ludzkiej doskonałości, to jeszcze nie uczyniłoby to nas doskonałymi ani nie dałoby nam zatem prawa do żywota wiecznego. Przeto, dla rodu Adamowego, aby mógł korzystać przez odkupienie osiągnięte przez ofiarę naszego Pana jest niezbędnym, aby On przyszedł po wtóre i wtedy On stanie się dla całego świata Pośrednikiem, Prorokiem, Kapłanem i Królem, w dopomaganiu do przyjścia z powrotem do doskonałości i do harmonii z Bogiem wszystkim, którzy będą korzystać z przywileju wtedy udzielonego.

To będzie to samo błogosławieństwo, które Kościół w tym Wieku Ewangelii otrzymuje przez wiarę w Odkupiciela, tj. usprawiedliwienie przez wiarę – nie usprawiedliwienie do duchowej natury, której my nigdy nie posiadaliśmy i nigdy nie utraciliśmy i której Chrystus nie odkupił; lecz usprawiedliwienie do ludzkiej natury, którą ojciec Adam posiadał i utracił i którą Chrystus odkupił przez oddanie swego własnego bezgrzesznego ciała jako naszą okupową ofiarę. Uczestniczenie w chlebie oznacza wtedy zasadnicze przyjęcie i zastosowanie do nas samych, przez wiarę, usprawiedliwienia do ludzkich praw i przywilejów zabezpieczonych przez ofiarowanie ich przez naszego Pana.

Podobnie owoc winnej macicy symbolizuje życie naszego Pana dane za nas – jego ludzkie życie, jego istotę, jego duszę, wylaną na naszą korzyść; i przyswajanie tego przez nas oznacza nasze zasadnicze przyjęcie restytucyjnych praw i przywilejów, które Pan w taki sposób swoim własnym kosztem osiągnął dla nas.

DRUGIE I GŁĘBSZE ZNACZENIE CHLEBA I KIELICHA

Jak już zauważyliśmy, Boski cel w usprawiedliwieniu przez wiarę Kościoła podczas tego wieku Ewangelii poprzedza usprawiedliwienie świata przez pracę posłuszeństwa w wieku Tysiąclecia, jest to dla ważnego celu, aby dozwolić tym, którzy teraz widzą i słyszą, i oceniają wielką ofiarę, którego miłość uczyniła na naszą korzyść, by przedstawili swoje ciała ofiarami żywymi i tym sposobem, aby mieli część z naszym Panem w Jego ofierze – jako członki Jego ciała. To dalsze i głębokie znaczenie pamiątki naszego Pana nie odnosiło się do niej wprost. To były niewątpliwe rzeczy, do których On się odnosi, mówiąc: „Mamci wam jeszcze wiele mówić, ale teraz znieść nie możecie; lecz gdy przyjdzie on Duch prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę; bo nie sam od siebie mówić będzie i przyszłe rzeczy wam opowie”.

Duch prawdy, przemawiający przez Apostoła Pawła, wyraźnie objaśnia tę sprawę o tej powtórnej i bardzo wysokiej ważności, bo on mówi, pisząc do poświęconego Kościoła: „Kielich błogosławienia, który błogosławimy, izali nie jest społecznością krwi Chrystusowej? Chleb, który łamiemy, izali nie jest społecznością

::R2772 : strona 76::

ciała Chrystusowego?” – przez którą oni mogą być policzeni z Nim także, jako uczestnicy chwały, którą On otrzymał jako nagrodę za swą wierność. „Albowiem jednym chlebem, jednym ciałem wielu nas jest” (1 Kor. 10:16,17). Oba poglądy tego imponującego zarządzenia są ważne: są one konieczne, abyśmy widzieli nade wszystko nasze usprawiedliwienie przez Pańską ofiarę. Właściwym jest, abyśmy zdali sobie sprawę z tego, że cały Chrystus z Boskiego punktu zapatrywania stanowi ciało z wielu członków, których Jezus jest Głową i że ten Kościół, jako całość, musi być złamany i że w tym uznaniu każdy członek jego musi być odbiciem Pana Jezusa i musi postępować śladem stóp jego ofiary. My czynimy to przez oddanie naszego życia, oddajemy nasze życie na korzyść braci, jak Chrystus położył życie za wszystkich. Nie jest to nasze duchowe życie, jakie my kładziemy, nawet jak nie było Pańskie duchowe życie, jakie On położył w ofierze; lecz tak jak On ofiarował swoją aktualną doskonałą istotę, tak i my musimy ofiarować naszą, policzoną doskonałą istotę, lecz nie tak aktualnie. Podobnie kielich reprezentuje cierpienie. Jest to jeden kielich, chociaż jest sokiem wielu winogron, nawet jak jest jeden bochenek chleba, chociaż jest z wielu ziaren. Ziarna nie mogą zachować swojej indywidualności i swego własnego życia, jeżeli mają się stać chlebem dla innych; winogrona nie mogą pozostać winogronami, jeżeli mają stanowić ducha udzielającego życie; i w ten sposób widzimy piękność oświadczenia Apostoła, że lud Pański uczestniczy w jednym chlebie i w jednym kielichu.

Nasz Pan dobitnie zaznacza, że kielich, z owocu winnej macicy (nigdzie kielich nie jest opisany jako wino, chociaż mogłoby tak być) reprezentuje krew, a stąd życie: nie życie osiągnięte, lecz życie wylane albo złożone, dostarczone, ofiarnicze życie. Powiada On nam, iż to było na odpuszczenie grzechów i że wszyscy, którzy będą Jego muszą pić z niego – muszą przyjąć Jego ofiarę i zastosować ją przez wiarę. Wszyscy, którzy będą usprawiedliwieni przez wiarę muszą przyjąć życie z tego jednego źródła. To nie wystarczy, by rościć pretensje do nieśmiertelności poza Chrystusem; nie wystarczy oświadczyć, że życie będzie wynikiem posłuszeństwa Zakonowi; nie wystarczy, by rościć, że wierzenie i posłuszeństwo jakiemukolwiek wielkiemu nauczycielowi będzie się liczyć za taką samą rzecz i sprowadzi wieczny żywot. Nie ma innej drogi do osiągnięcia żywota wiecznego z wyjątkiem przez przyjęcie krwi raz wylanej

::R2773 : strona 76::

jako cenę okupu za grzechy całego świata. Albowiem nie ma żadnego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które byśmy mogli być zbawieni. Podobnie nie ma innej drogi, abyśmy przez nią mogli osiągnąć nową naturę, z wyjątkiem przez przyjęcie Pańskiego zaproszenia do picia z Jego kielicha i złamania z Nim jako członki jednego chleba i przez pogrzebanie z Nim w chrzest Jego śmierci, tedy też i w podobieństwo zmartwychwstania wszczepieni będziemy do chwały, zaszczytu i nieśmiertelności – Rzym. 6:3-5; Rzym. 8:17.

OBCHODZENIE W KRÓLESTWIE

Jak zwykle nasz Pan miał coś do powiedzenia odnośnie Królestwa. Zdaje się, iż to łączyło się z jego każdym wykładem i tak też przy tej okazji On przypominał tym, którym już dał obietnicę uczestnictwa w Królestwie, że jeżeli będą wierni Jego oświadczeniu, On odejdzie, by posiąść Królestwo i przyjdzie z powrotem, by przyjąć ich do uczestnictwa z Nim. On teraz dodaje, że Jego pamiątka, którą On ustanowił znajdzie swe wypełnienie w Królestwie: „Z pracy duszy swej ujrzysz owoc, którym nasycon będzie”. Gdy on spojrzy wstecz minionych prób i trudności, jakie znosił wiernie w posłuszeństwie woli Ojcowskiej, to będzie radował się z nich, widząc wspaniały wynik błogosławieństw Królestwa, które przyjdą na całą ludzkość. I ta sama radość (triumf) będzie udziałem wszystkich jego uczniów, którzy piją z tego wina, najpierw w usprawiedliwienie (z wiary), a potem w poświęcenie, którzy cierpią z Nim. Ci mają obiecane, że będą królować z Nim i kiedy królowanie już się rozpocznie i praca Królestwa będzie ustanowiona, spoglądając wstecz, będą oni jak i Pan wysławiać Boga za drogę, którą ich prowadził, nawet chociaż była „wąską drogą”, drogą ofiarniczą, drogą samozaparcia.

Wiara naszego Pana wytrzymała próbę we wszystkich tych godzinach prób, o których On wiedział, iż był tak bliski czas Jego śmierci. Fakt, że On złożył podziękowania Bogu za chleb i za kielich są oznajmieniem radosnego zgadzania się we wszystkich cierpieniach, jakie obejmowało łamanie chleba i tłoczenie winogron. Będąc zadowolony z Ojcowskiego zrządzenia, mógł składać dziękczynienia za następstwo, z którego On wielce będzie się radował. Zgodnie z tym zaśpiewano hymn, gdy się rozchodzili, hymn wysławiania, co niewątpliwie było dziękczynieniem dla Ojca za Jego obrót (wydarzeń), który był tak bliski ukończenia i że Chrystus znalazł jak dotąd łaskę wystarczającą w każdym czasie potrzeby.

PAMIĄTKA WIECZERZY TEGO ROKU

Obchodzenie pamiątki śmierci naszego Pana przypada tego roku, według żydowskiego obliczenia, na środę, 3 kwietnia. Zgodnie w tym właściwym czasem na obchodzenie Jego pamiątki będzie ta „sama noc, w którą był zdradzony”, czyli wtorkowa, 2 kwietnia, nie zaraz o godzinie szóstej, lecz później, dozwalając na czas dla pewnego potrzebnego przygotowania się i dla pewnej egzaminacji znaczenia symboli i dla odświeżenia całego przedmiotu.

Według zwyczaju kościoły na całym świecie, w swoich miejscowościach zgromadzą się w tą rocznicę, by obchodzić tę wielką

::R2773 : strona 77::

transakcję, przez którą zostaliśmy nabyci spod potępienia i do obchodzenia także naszego poświęcenia, by umrzeć z Chrystusem; jeżeli z Nim umieramy, to będziemy uczestniczyć także w Jego zmartwychwstaniu, pierwszym zmartwychwstaniu do chwały, czci i nieśmiertelności.

Polecamy, aby drodzy bracia w różnych częściach świata nie zaniedbali tej drogocennej pamiątki, która jest tak pełna znaczenia dla wszystkich, którzy inteligentnie ją oceniają. Nie radzimy, by zbierać się razem na wielkie kompanie, lecz raczej, aby każda mała kompania, albo węzeł zgromadziła się razem, jako ich zwykły zwyczaj; bo to, zdaje się, iż było metodą w pierwotnym kościele. Starajmy się zachować ucztę w radości serca i to z należnym uznaniem jej powagi, nie tylko jako zastosowanie Pańskiej ofiary za nas, lecz także jako zastosowanie do naszego własnego przymierza ofiary, iż będziemy umarłymi z Nim. Polecamy, aby wszyscy przewodniczący tych małych zgromadzeń ludu Pana poczynili staranie, by otrzymać, jeśli jest to możliwe, przaśny chleb (od niektórej żydowskiej rodziny, co jest możliwe) i niesfermentowany sok z winogron albo z rodzynków, lub z innego owocu, jak może być zdecydowane. Nasze polecenie jest przeciwko ogólnemu użyciu wina, które mogłoby być pokuszeniem dla niektórych słabych w ciele. Jakkolwiek polecamy, aby uczyniono zastrzeżenie dla tych, którzy sumiennie wierzą, że powinno się rozumieć, iż wino ma być użyte. Aby zadowolić niektórych sumienie nie byłoby od rzeczy, aby dodać małą ilość fermentowanego wina do niesfermentowanego soku z winogron lub z rodzynków.

Polecamy, aby te małe zebrania odbyły się bez przepychu – jednak przystojnie, porządnie, spokojnie, starajmy się zejść razem, pełni drogocennych myśli odnośnie wielkiej transakcji, jaką obchodzimy, aniżeli na zwracanie naszej uwagi na formalności i ceremonie. Niechaj będzie naszym staraniem w tym, jak i we wszystkich rzeczach, abyśmy czynili to, co byłoby przyjemne naszemu Panu i wtedy możemy być pewni, iż to będzie pożyteczne dla wszystkich, którzy uczestniczą.

Było już nadmienione, że nikomu nie ma się wzbraniać udziału, kto jest wyznawcą i wierzy w drogocenną krew i poświęcił się na służbę naszemu Zbawicielowi. Zazwyczaj nie ma w tym niebezpieczeństwa, aby ktokolwiek przyjął przywilej tej społeczności, kto jest szczerym w sercu. Raczej, niektórzy może potrzebują zachęcenia, ponieważ mają niewłaściwe poglądy, my wierzymy, iż niekiedy ograniczają się słowami Apostoła odnośnie tych, kto „je i pije niegodnie, sąd sobie samemu je i pije, nie rozsądzając ciała Pańskiego” (1 Kor. 11:29). Dla dobra tych lękliwych, którzy, jak ufamy, nie zaniechają przywileju obchodzenia tej wielkiej transakcji, można wyjaśnić, że naszym wyrozumieniem jest, iż wspomnianą klasą przez Apostoła są ci, którzy zaniedbują zrealizować prawdziwą ważność ofiary i którzy tylko uznają ją za ceremonialną formułę. Ci, jedzą i piją dla swego własnego potępienia z tego powodu, bo gdyby wniknęli w tą sprawę, to oni by wyraźnie widzieli warunki, na których Pan przyjmuje „maluczkie stadko” wybierane w tym Wieku Ewangelii. Ich niedbałość czynienia tego sprowadza miarę potępienia – wyrzut; ci są więcej odpowiedzialni aniżeli inni ze świata, którzy nie wiedzą nic o Panu, Jego ofierze, itp.

Niech naszym staraniem będzie, kiedy obchodzimy tą wspaniałą pamiątkę, abyśmy nie zapominali oddać dziękczynienia Panu za nasze usprawiedliwienie, a także za wspaniały przywilej, w jakim się radujemy będąc współofiarnikami z naszym Odkupicielem, w dopełnianiu tego, które jest poza nami ucisków Chrystusowych. I gdy ubolewamy w zamyśleniu, rozpamiętywając z pełnością serca nawiedzenia przy tej okazji, starajmy się jak to czynił Pan, triumfować przez wiarę i idźmy naprzód śpiewając na cześć Tego, który powołał nas z ciemności do dziwnej światłości i który uprzywilejował nas tym sposobem do społeczności w wielkiej transakcji, która obecnie jest w toku.

====================

— 15 lutego 1901 r. —