R2697-280 Droga chrześcijanina nakreślona

Zmień język

::R2697: :strona 280::

DROGA CHRZEŚCIJANINA NAKREŚLONA

DAWID, prorok, w pierwszym Psalmie, znamiennie określił właściwą drogę chrześcijan, jej błogosławieństwa i wynik. W pierwszym wierszu on opisuje trzy klasy, od których wierni Pańscy powinni trzymać się z daleka – trzy klasy, z którymi, jeżeli mają społeczność to będzie dla ich szkody. (1) Niepobożni, lub bardziej właściwie, źli (margines, Lesser, Young). (2) Grzesznicy. (3) Naśmiewcy. „Błogosławiony mąż, który nie chodzi w radzie niepobożnych, a na drodze grzesznych nie stoi i na stolicy naśmiewców nie siedzi” – Ps. 1:1.

Stosując ten Psalm proroczo, jest właściwym abyśmy zrozumieli, jakie klasy osób mogą być uważane za złych, grzeszników i naśmiewców. Nadmieniamy, że pod warunkami obecnego Wieku Ewangelii, nie są to mordercy i złodzieje itp., ponieważ tacy ogólnie są obałamuceni i „zaćmieni przez boga tego świata”, tak, że nigdy nie widzieli światła prawdziwej Ewangelii, a nie widząc go, nie mieli oni takiej odpowiedzialności w związku z nią, która by właściwie nacechowała ich jako złych z Boskiego punktu widzenia. Za złymi trzeba się oglądać w Kościele, i w harmonii z tą myślą jest przypowieść naszego Pana, która odnosząc się do Kościoła i do talentów udzielonych jego członkom, mówi o tym, który wziął talent od Pana, ale zaniedbał go używać – „Ty zły i niepożyteczny sługo”. „Źli” tego wieku wydają się być tymi, którzy cieszyli się światłem Boskiej łaski, którzy przyszli do znajomości prawdy, stali się uczestnikami Ducha Świętego itd., a którzy następnie pomimo tych wszystkich łask i błogosławieństw,

::R2698: :strona 280::

i pomimo ich przymierza z Bogiem, że będą jego sługami i położą swe życie w Jego służbie, zaniedbują takowe.

Apostoł również wskazuje pewną klasę w Kościele jako złych, mówiąc o nich, że gdyby odpadli  „nie możebne jest, aby się zaś odnowili ku pokucie” (Żyd. 6:6) „bo by im było lepiej, nie uznać drogi sprawiedliwości niżeli poznawszy ją, odwrócić się od podanego im rozkazania świętego” (2 Piotra 2:21). Ta sama klasa jest ponownie opisana jako ci, którzy grzeszą dobrowolnie po wzięciu znajomości prawdy, a dla których nie pozostaje już dalsza ofiara za grzechy; i w następstwie nie ma dla nich nadziei w przyszłym wieku (Żyd. 10:26). Słowem,

::R2698: :strona 281::

zła klasa teraźniejszego wieku zdaje się być, z Pańskiego punktu widzenia, w Kościele, nominalni, którzy otrzymali jasne światło i znajomość odnoszące się do planu Bożego, a którzy czy to grzeszyli dobrowolnie, przez odwrócenie się od życia sprawiedliwego do życia rozmyślnego grzechu, albo ci, którzy odrzucają drogocenną krew Chrystusa i pojednanie uczynione za nich przez nią, mając krew przymierza, którą byli uświęceni, za pospolitą, czyli za zwykłą rzecz.

Jeżeli przeto znaleźliśmy klasę nazwaną „złą” rozważmy następnie, co ma być rozumiane przez nakazanie, że błogosławieni od Pana nie powinni chodzić w radzie tych złych – nie powinni naśladować ich przewodnictwa, ich sugestii, ich wskazówek i ich kierownictwa.

Każdy mężczyzna i każda kobieta ma mniejszy lub większy wpływ, który nęci innych do pójścia w jego ślady. A wszyscy, którzy odrzucają okup, wszyscy, którzy zaprzeczają pierworodnemu grzechowi, wyrokowi śmierci i potrzebie odkupienia od grzechu i śmierci wszyscy, którzy w ten sposób zaprzeczają podstawie Ewangelii „źli” powyżej opisani, zdają się mieć specjalnie na celu, aby zbałamucić umysły innych, aby sprowadzić innych na bezdroża przez złą radę. Jeżeli nie mogą zdobyć natychmiastowej uwagi, to stale podsuwają myśl: chodźcie z nami na chwilę, trzymajcie z nami towarzystwo i zobaczcie czy nie przyjdziecie stopniowo do wierzenia tak jak my wierzymy, że nie byliśmy kupieni ceną drogiej krwi Chrystusa, że człowiek nie potrzebował być kupiony; że on nie odpadł od doskonałości; że on nie był sprzedany pod grzech przez naszych pierwszych rodziców; i dlatego on nie potrzebował odkupienia w żadnym tego słowa znaczeniu, a przeto Pismo Święte jest fałszywe i wprowadza w błąd przez czynienie tego ośrodkiem i treścią Ewangelii.

Oni są ślepi na fakt, że w całej przeszłości było bardzo wiele szlachetnych przykładów, oraz że i obecnie jest wiele takich, które wykraczają poza zdolności przeciętnego człowieka do naśladowania, i że potrzebujemy czegoś zdecydowanie więcej pomocnego i skutecznego niż przykład. Oni zdają się być ślepi na fakt, że przykład nigdy by nie usprawiedliwił do życia tego, kto sprawiedliwie został skazany na śmierć. Oni zdają się nie rozumieć, że Bóg był sprawiedliwym w ogłoszeniu kary przeciw naszemu rodzajowi, oraz że On nie mógł żadnym sposobem oczyścić winnego przez jakikolwiek niesprawiedliwy proces; i że, przeto było koniecznym, aby okup, odpowiadająca cena była zapłacona, zanim zmartwychwstanie i pojednanie były możliwe (Rzym. 3:26) Oni mówią: chodźcie z nami w naszych radach i zobaczcie; a jak Apostoł wzmiankuje, wiele ich naśladować będą zgubnej drogi ich i Pana, który ich kupił zaprą się – 2 Piotra 2:1,2.

Ci, którzy będą z klasy ogłoszonej „błogosławioną” od Pana, muszą nie słuchać rady tych złośników, ale muszą stać mocno przy Ewangelii odkupienia, a nie szukać innej. Niech wszyscy, którzy pragną być błogosławieni od Pana, zauważą dokładnie tę radę i naśladują jej i niech nie mają żadnej społeczności ze „złymi” i niech w żadnym stopniu nie chodzą za ich radami.

„Grzeszni” są wzmiankowani jako inna klasa, osobna i odmienna od „złej” którą powyżej omawialiśmy, a są oni oczywiście klasą, której przestępstwa są mniej niegodziwe w oczach Bożych: za tymi grzesznikami musimy oglądać się także w Kościele, nie w świecie. Dokąd świat nie jest jeszcze na próbie, nie ma tam nic, co by okazało stan któregokolwiek z jego ludu. „Grzeszni” opisani w naszym tekście, rozumiemy są tymi, co bez odrzucenia przymierza, bez zapierania się, że Pan ich kupił, odpadają jednak zupełnie od łaski Bożej, zaniedbując żyć według warunków przymierza, swojego poświęcenia. Ci wydają się być grzesznikami przeciw przymierzu, jakie uczynili, zaniedbują wykonywania przymierza samoofiary. Ta klasa możliwie obejmuje w sobie niektórych, którzy są określeni przez Pana jako „obciążeni troskami tego życia i omamieniem bogactw”, a którzy dla tych powodów są grzesznikami przeciw swojemu przymierzu, są przestępcami przymierza. Ludzie Pańscy, którzy będą błogosławieni od Pana i usłyszą ostateczne „dobrze sługo wierny” nie powinni nawet przebywać z tymi przestępcami przymierza. Przebywanie z nimi mogłoby obejmować traktowanie ich jako towarzyszy, wchodzenie w ich plany i zamysły; i na pewno wszyscy, którzy by w ten sposób postąpili prawdopodobnie staliby się uczestnikami ich ducha, i staliby się niebaczni na swoje śluby poświęcenia i obciążeni ziemskimi troskami i ambicjami.

„Naśmiewcy” są określeni jako jeszcze inna klasa, i mogą prawdopodobnie reprezentować niektórych nie z kościoła, ale posiadających więcej lub mniej znajomości rzeczy świętych, a odrzucając je mówią o nich lekko i szyderczo. Ludzie Pańscy nie powinni być zażyle zaprzyjaźnieni z takimi, ani też czynić ich swymi towarzyszami i przyjaciółmi. Oni nie mogą mieć społeczności z takimi bez doznania szkody; dlatego, tak dalece na ile to możliwe, chrześcijanin będzie unikać tej klasy, w handlu, w spółce, w towarzystwie, a szczególnie w małżeństwie. Ktokolwiek może mówić lekko lub bluźnierczo o naszym niebiańskim Ojcu albo o naszym Panu Jezusie, albo o nadzwyczaj wielkich i kosztownych rzeczach wystawionych przed ludem Pańskim w jego obietnicach, nie może być niczym innym jak tylko przeszkodą dla tych, którzy starają się zdobyć nagrodę Wysokiego Powołania. Przeto, kto chce być błogosławionym od Pana i chce zdobyć to, do czego został „powołany”, powinien kierować się według wskazówek i unikać naśmiewców.

::R2698: :strona 282::

To jednak nie znaczy, jak Apostoł wskazuje, że nie powinniśmy mieć nic do czynienia na świecie z nikim oprócz świętych, bo, jak on mówi nam, że w takim wypadku musielibyśmy wyjść z tego świata (1 Kor. 5:10); ale to obejmuje uznanie zasad, że zło jest zaraźliwe, i że lud Pański nie może być za ostrożny ażeby uniknąć wszelkiej styczności ze złem. Wierni powinni odłączyć samych siebie Panu i starać się postawić pod wpływy, które są w harmonii z ich świętymi, prawdziwymi i czystymi pobudkami spłodzonymi przez Ducha Świętego.

Prorok wskazuje, że ci, którzy mają społeczność z naśmiewcami i z łamaczami przymierza, i ze złymi, którzy zapierają się drogiej krwi przymierza, nie mogą być błogosławieni od Pana, ponieważ oni są w złym stanie serca; bo, jak jego słowa wskazują, ci, co są we właściwym stanie serca, aby byli błogosławieni od Pana, łatwo mogą znaleźć coś o wiele lepszego, bardziej zajmującego, bardziej pożytecznego, niż społeczność z którąkolwiek z tych klas; „W Zakonie Pańskim jest kochanie jego, i w Zakonie jego rozmyślają we dnie i w nocy”.

To nie obejmuje tylko pobieżnego przeczytania dziesięciu przykazań ani rytuałów Mojżeszowych, ale dla chrześcijanina obejmuje kochanie się w Zakonie sprawiedliwości, który to Zakon w krótkości ujęty jest w jednym słowie „Miłość”. Prawidłowo myślący chrześcijanin, który ubiega się o niebieskie błogosławieństwa obecnie, a o niebieską chwałę w przyszłości, znalazł i ustawicznie znajdować będzie w wielkim prawie miłości coś, co warte jest jego czasu i badań. Znajduje, że prawo to da się zastosować do każdego pokrewieństwa pomiędzy niebieskim Ojcem a nim samym; widzi, że całe jego postępowanie, każda jego służba Boża jako syna, przyjętego do Jego rodziny, musi być wynikiem miłości. Widzi także, że miłość jest prawem, które musi rządzić całym jego postępowaniem względem braci w Chrystusie i względem wszystkich ludzi; i znajduje w tym obfity i zadowalający pokarm do rozmyślania w swych wolnych od pracy godzinach, tak, że on nie jest zainteresowany ani w zamysłach ani w dwuznacznych słowach „naśmiewców”, ani w światowych sprawach, które obciążają „grzeszników”, ani w fałszywej ewangelii zajmującej uwagę „złych”, którzy zapierają się okupu.

On znajduje, że to Prawo Boże stosuje się do każdego szczegółu Boskiego planu, i dlatego jego medytacje i badania tych różnych szczegółów kierują jego myśli tu i tam, do różnych nader wielkich i kosztownych obietnic, którymi Bóg obdarzył tych, co Go miłują, tak co do życia obecnego, jak i przyszłego. A im więcej trwa w takiej postawie tym więcej jest błogosławiony od Pana; a im więcej jest błogosławiony od Pana, tym pewniej będzie to jego podstawą i doświadczeniem.

Pan mówi przez proroka, że taki będzie jak drzewo nad strumieniem wód wsadzone, które zawsze obficie będzie odświeżone i nigdy nie zawiedzie w wydawaniu owoców ducha, które w takich okolicznościach rosną i rozwijają się obficie. A jak jego owoc będzie obfity, tak i jego liście (nadzieje) będą zawsze zielone; on będzie mieć wiarę w Tego, który obiecał potrzebne błogosławieństwa, a którego bogactwa łaski on uczy się oceniać coraz więcej i więcej codziennie.

„I wszystko cokolwiek czynić będzie poszczęści się”. To jest rzeczywiście prawdą, choć może być nie w ten sposób, w jaki świat patrzy na ten przedmiot. Lecz cóż to jest takie, co dziecko Boże czyni? Jaki jest jego zamiar? Jaki jest cel w jego życiu? Bogactwo, sława, świeckie zaszczyty? Nie, żadne z tych. Zamiar, jaki on wykonuje i jakiego szuka, jest aby chwalić swego Ojca Niebieskiego i ewentualnie dojść do chwały, czci i nieśmiertelności,

::R2699: :strona 282::

jakie Bóg obiecał tym, którzy Go miłują (Rzym. 2:7). Jeżeli tedy chrześcijanin miałby tylko takie cele, na pewno jego wszystkim przedsięwzięciom szczęściłoby się i to obficie. Cóż by to znaczyło dla niego gdyby przy Boskiej Opatrzności zezwolono by mu uczynić pomyłki odnoszące się do jego przedsięwzięć handlowych, gdyby zamiast ziemskich powodzeń sprowadziło mu straty finansowe, jeżeli by to wyszło na korzyść jego duchowego dobra? Temu błogosławionemu człowiekowi strata była zyskiem, i on udowodnił prawdę Boskiej obietnicy, że wszystkie rzeczy wspólnie dopomagać będą dla jego dobra. Pod taką obietnicą, pod takim kierownictwem Boskiej mądrości w jego sprawach, gwarantującej mu tylko takie doświadczenia, próby, trudności, ziemskie niezadowolenia i niepowodzenia, jakie pod Pańską Opatrznością przyniosą i mu najbogatsze błogosławieństwa w osiągnięciu wielkiej nagrody przyszłości, jakiej on szuka i dla której każda inna rzecz, korzyść, nadzieja i cel zostały poświęcone, jak mogłyby być uważane za inne niż pomyślne? (Rzym. 8:28). Na pewno, wszystkiemu, co on czynić będzie poszczęści się, nie z powodu jego własnej mądrości, nie z powodu nieomylności w zarządzaniu jego sprawami, ale z powodu, iż jego nieomylny Pan nadzoruje jego sprawy i sprawia, że one i wszystkie dopomagają dla jego dobra.

Jest to ta sama klasa błogosławionych, do których odnosi się nasz Pan mówiąc: „Błogosławieni jesteście gdy wam złorzeczyć będą, i prześladować was, i mówić wszystko złe przeciwko wam, kłaniając dla mnie” może się zdawać że sprawy pójdą w kierunku przeciwnym waszemu dobru powodując nieobliczalne straty; ale miejcie wiarę „radujcie się i weselcie się; albowiem zapłata wasza obfita jest w niebiesiech”, i to jest ta niebieska nagroda, do której zostaliście powołani, o którą się ubiegacie, a zdobycie której będzie daleko obfitsze ponad wszystko co moglibyście prosić lub myśleć – Mat. 15:11,12; Efez. 3:20.

====================

— 15 września 1900 r. —