R2413-6 Misja Kościoła od Boga ustanowiona

Zmień język

::R2413 : strona 6::

Misja Kościoła od Boga ustanowiona

„Dlatego mając to usługiwanie, tak jakośmy miłosierdzia otrzymali nie słabiejmy” – 2 Kor. 4:1

JAKA jest misja Kościoła? Jakie jest usługiwanie, czyli służba, którą nasz Pan powierzył swojemu poświęconemu ludowi? To pytanie powinno być wydatnym i jasnym w umyśle każdego poświęconego dziecka Bożego. Jedną z najgłówniejszych rzeczy jest, aby sługa wiedział, co Pan od niego wymaga zanim przystąpi do wykonywania służby; bo inaczej może zużywać energię w niewłaściwym kierunku – nie wykonując rzeczy, które powinny być wykonane, a zwracając uwagę na sprawy, które by lepiej mogły być wykonane innym sposobem, zgodnie z planem onego wielkiego nadzorcy tego planu zbawienia, którym jest nasz Pan.

Odpowiedzi, jakie w tym względzie moglibyśmy od chrześcijan otrzymać można by podzielić na trzy grupy; dwie wcale się nie opierają na Piśmie Świętym, trzecia zaś, chociaż opiera na Piśmie, to jednak z powodu innych błędów, z tym połączonych, staje się niedorzeczną; mała tylko garstka może dać czystą i właściwą odpowiedź. Poniżej rozpatrzymy te poglądy:

(1) RZYMSKO KATOLICKI POGLĄD na misję Kościoła jest, że jest on władcą świata, naznaczonym przez wszechmocnego Boga i obdarzony mocą i władzą, by panował nad królami i narodami, rządził wszystkimi sprawami ziemskimi, odnoszącymi się tak do moralności, polityki, finansów, jak i do spraw społecznych i kościelnych, zaś papież i podwładne mu duchowieństwo stanowi to duchowne królestwo. To duchowne królestwo twierdzi, że w przeszłości panowanie jego było chwalebne, podczas okresu, który w historii nazywa się „średniowieczem”. Twierdzą oni także, iż w obecnym czasie to królestwo ponosi prześladowanie od niedowiarków, protestantów itp., i że zostało pozbawione swych praw nadanych kościołowi od Boga, aby był najwyższym rządem na ziemi. Twierdzi dalej, że wkrótce nastąpi wielka

::R2413 : strona 7::

zmiana w obecnym porządku rzeczy, a wtedy Kościół powróci do dawnej posiadłości, i pod jego kontrolą znajdą się znowu wszystkie ludy, narody, pokolenia i języki, i że papież ponownie zostanie uznany za głowę świata, wszystkie inne religie zostaną obalone i doszczętnie zniesione, i że tym sposobem świat otrzyma błogosławieństwo, przez przywrócenie średniowiecznych warunków.

Jesteśmy przeciwni tej teorii, i utrzymujemy, że Pismo Święte uczy zupełnie przeciwnie; ono uczy, że panowanie Kościoła, jako Królestwo Boże nie może panować, ani błogosławić świata w teraźniejszym złym czasie, lecz w przyszłym wieku, i że Chrystus Pan ujmie wielką moc i władzę przy wtórym swym przyjściu. Pismo Święte jasno wykazuje i jest to zgodnie ze zdrowym rozumem, że cierpienia Kościoła nie mogą być podczas jego panowania, lecz mają je poprzedzać. Cierpienia teraźniejszego czasu nie mogą być porównane z chwałą, która ma być objawiona w nas (Rzym. 8:18). Cierpienia te chociaż mają być aż do śmierci, to jednak mają być uważane za lekkie, i mamy się w nich radować, ponieważ według Boskiego zapewnienia, ten króciuchny i lekki ucisk nasz (przygotowuje nas do) nader zacnej chwały, jeszcze nie widzialnej – 2 Kor. 4:17.

(2) Pospolity pogląd między protestantami

na misję kościoła, podobny jest do poprzedniego z wyjątkiem, że papież i jego duchowieństwo nie jest uznawane, co się tyczy pretensji panowania nad światem z rozporządzenia Bożego. Protestanci jednak twierdzą, że religia powinna rządzić światem, i mieć swych przedstawicieli między narodami, obdarzonych odpowiednią władzą; że wyższe i lepsze uczucia religijne powinny być uprawiane; religia świata współdziałając z polityką i ustrojem społecznym, mogłaby poprowadzić świat na wyższy poziom, podnieść zdegradowane masy społeczeństwa i uczynić je dobrymi obywatelami. Mówiąc innymi słowy, twierdzenie to (bardzo pospolite między protestantami) można nazwać ideą światową, tj., że misją kościoła jest, by się zajmował filantropią, edukacją, był dobroczynnym i pracował nad umoralnieniem mas i podniesieniem rodzaju ludzkiego. Słowem pogląd ten uznaje, iż kościół jest po to, by wywierał moralny wpływ na świat, by go podnieść z upadku i odrodzić. Pogląd ten, jak i poprzedni, jest nie właściwy, bez podstawy Pisma Świętego, bo twierdzenie, że kościół na świecie zajmuje stanowisko instytucji dla zaprowadzenia reformy, jest wielkim błędem. Jeżeliby nas kto zapytał, czy chrześcijanin nie powinien się interesować wszystkim, co służy do podniesienia obecnie upadłej ludzkości, np. zaprowadzeniem prawa wstrzemięźliwości, o zreformowanie polityki, o ulepszenie i rozwój społeczny, o reformę finansową itp.?

Na to odpowiadamy: Tak, nikt nie może być prawdziwym chrześcijaninem, jeżeli by nie podzielał tego, co dobre, nie tylko co się tyczy tych rzeczy, ale w ogóle wszelkie usiłowania podniesienia ludzkości umysłowo, moralnie i fizycznie. A jednak mówicie, iż to nie jest misja kościoła? Tak, odpowiadamy. Pomimo iż sympatyzujemy z każdym dobrym czynem, to jednak jednocześnie powinniśmy dowiadywać się i radzić się Pana jak, gdzie i co mamy czynić w Jego służbie, jeżeli mamy być współpracownikami z Nim – Panie, co byś chciał, abym czynił? W tym względzie nie mamy się pytać naszych bliźnich, ani mamy przyjmować brzemion i obowiązków, które według ich sądu i sumienia staraliby się na nas włożyć. Raczej mamy słuchać głosu Pana (Pisma Świętego) i mamy naśladować go, nie zważając na swe własne, lub innych ludzi domysły, co mogłoby być najstosowniejsze.

Nigdzie w Piśmie Świętym lud Boży nie ma polecone, aby spędzał swój czas w wysiłkach moralnego reformowania świata. Nasz Pan nie zadawał sobie tego rodzaju pracy, ani Jego Apostołowie, ani nie podali nam żadnych w tym względzie wskazówek, iż praca Kościoła ma kiedykolwiek się odmieniać, od tej, którą oni uskutecznili i wskazali, aby w niej trwać. Przeciwnie, oświadczają, że mamy Apostołów brać za wzór jak należy postępować. Także mówią nam, iż życie i nauka naszego Pana były w pełnej, doskonałej harmonii z Boską wolą i planem, i że Apostołowie wiernie naśladowali Jego wzoru: my zaś jesteśmy napominani abyśmy tylko byli współpracownikami z Bogiem w Jego dziele już postanowionym – nie zmieniając, ani usiłując je poprawić. Za czasów naszego Pana było tam wielu moralistów i reformatorów, co się tyczy ogólnej wstrzemięźliwości itp., niektórzy, zaś zalecali prowadzić życie pustelnicze włączając ostre umartwianie ciała przez pokarmy, ubiór itp. jako ważne do moralnego podźwignięcia ludzi. Za czasów Jezusa byli także polityczni reformatorzy, którzy dążyli do ustanowienia republikańskich instytucji, jako i socjalni reformatorzy, dążący do ustanowienia komunizmu. Byli również w owym czasie reformatorzy ubiorów, którzy bronili szczególnych mód w ubiorach korzystnych tak dla zdrowia, jak i odznaczenia moralnej i religijnej świątobliwości. Czy znajdujemy w Piśmie Świętym, aby nasz Pan, lub Apostołowie kiedykolwiek łączyli się z niektórymi z tych, w jakimkolwiek słowie, lub uczynku dali na to zezwolenie, lub zachętę do podobnych teorii i reform? Wcale nie, ani razu.

Ktoś może powiedzieć, że w pierwotnym Kościele był wprowadzony komunizm, a chociaż nie był zalecany przez Apostołów, to jednak i nie był zganiony. Na to odpowiadamy, że krótko trwały komunizm w pierwotnym Kościele, był wynikiem nowej nauki głoszonej przez Chrystusa, której głównym zarysem była miłość Boga i bliźnich, a co jest przeciwstawieniem do uczuć samolubnych upadłego człowieka, i bez rozkazu Bożego nowo wierzący byli tego przekonania, aby „wszystkie rzeczy mieć wspólne”. Lecz jeżeli Duch Święty zezwolił na tego rodzaju urządzenie na początku, zawiązywania się Kościoła, to zapewne, iż było to dla pewnej nauki,

::R2414 : strona 8::

i doświadczenia wierzących, aby ich przekonać, że tego rodzaju komunizm nie jest praktyczny w obecnych warunkach, ponieważ wszyscy są niedoskonałymi. W każdym razie wiemy, że Pan nie zezwolił na dalsze praktykowanie komunizmu, bo zezwolił na wielkie prześladowanie, jakie powstało przeciw Kościołowi, które rozproszyło komunistów na wszystkie strony, aby tam, gdzie się znaleźli opowiadali Ewangelię.

Nie czytamy w Piśmie Świętym, aby Apostołowie zalecali podobny ustrój i sposób prowadzenia życia między chrześcijanami w innych miejscowościach. Jeżeli tedy nauka i przykład naszego Pana i Jego Apostołów są wskazówką, według której możemy poznać wolę naszego Pana, to misja, czyli zadanie Kościoła nie odnosi się do moralnych reform świata. Lecz może ktoś powie: czasy się zmieniły, dziś są inne od tych, jakie były, więc i zadanie Kościoła odpowiednio do tego powinno się zmienić. Na to odpowiadamy, co Apostoł Paweł oświadcza wyraźnie: „Nie chroniłem się, żebym wam nie miał oznajmić wszelkiej rady Bożej” (Dz. Ap. 20:27). Cokolwiek, tedy, jest dodane do tego co było zaznaczone przez Apostoła nie jest radą Bożą. Jakakolwiek rada pochodząca z innego źródła nie powinna być przyjmowaną przez chrześcijan, bo na pewno jest zwodniczą. Dalej, Apostoł mówi do Tymoteusza odnośnie Słowa Bożego, „Wszystko Pismo od Boga natchnione jest pożyteczne ku nauce, ku strofowaniu, ku naprawie, ku ćwiczeniu, które jest w sprawiedliwości; aby człowiek Boży był doskonały ku wszelkiej sprawie dobrej dostatecznie wyćwiczony” (2 Tym. 3:16,17). Jeżeliby tedy było Boskim zamiarem, aby misja Kościoła miała się zmienić w jakimkolwiek przyszłym czasie, to powinniśmy znaleźć w Piśmie Świętym jakąkolwiek wzmiankę tego rodzaju, i jakieś upoważnienie do tej zmiany. A jeżeli nie znajdujemy takiego upoważnienia to nie powinniśmy czynić żadnej zmiany.

Lecz ktoś może powiedzieć: Czy nasz Pan nie starał się szczególnie zachęcić i podnieść celników i grzeszników, i czy nie było to wskazówką dla Kościoła, ażeby czynił szczególny wysiłek ku podniesieniu upadłej i zdegradowanej części rodu ludzkiego? Na to odpowiadamy, celnicy i jawnogrzesznicy nie byli szczególnym przedmiotem starania i pracy misyjnej naszego Pana jak i Jego Apostołów. Tego rodzaju zainteresowanie tylko wtedy było im okazywane, gdy z ich strony było widać żal za grzechy i pokutę, wtedy byli chętnie przyjmowani do społeczeństwa, a nie byli odpychani, jak to zwykli czynić faryzeusze. Nie mamy powiedziane, aby Jezus prowadził misję między upadłymi kobietami i grzesznikami, ale jest powiedziane: „Ten grzeszniki przyjmuje i je z nimi” (Łuk. 15:2; Mar. 12:37). Trzeba także wiedzieć, że celnicy i jawnogrzesznice byli członkami żydowskiego Kościoła, ponieważ cały naród był przyjęty od Boga, jako Jego lud, i wszyscy liczyli się jako ci, za których figuralne ofiary za grzech były sprawowane podczas Dnia Pojednania i byli uznani, jako znajdujący się pod Zakonem Przymierza. Te niższe klasy Żydów nie zachowywały zewnętrznych obrządków żydowskiego prawa, lecz nasz Pan dawał im świadectwo, że ci upadli ludzie znajdowali się w lepszym stanie serca i byli zdolniejsi do przyjęcia Jego nauki, aniżeli na pozór pobożni faryzeusze.

(3) Właściwy pogląd na misję Kościoła

Nasuwa się więc pytanie: Jeżeli Kościół w teraźniejszym wieku nie ma rządzić światem, i jeżeli nie ma być nauczycielem, by podźwignąć świat przez moralne reformy to jakie inne zadanie może on mieć? To przyprowadza nas do trzeciego poglądu, którego dość znaczna liczba się trzyma, chociaż więcej lub mniej gmatwają się z powodu wyznawanych błędów, które zaciemniają i kalają prawdę.

(a) Główne zadanie Kościoła jest względem niego samego. Ma on przyświecać światłem na świecie, prawdziwym światłem – lecz nie z zamiarem oświecenia świata, nie z myślą, że swą słabą lampą rozproszy ziemską noc grzechu, lub ciemności zabobonu, bo to może być uskutecznione tylko przez przyjście poranka – Tysiącletniego poranka – kiedy słońce sprawiedliwości wzejdzie, a zdrowie będzie w promieniach jego. Kościół podczas tej nocy przyświeca światłem Prawdy, światłem Ewangelii, aby przyciągnąć niektórych – „szczególny lud” – nie, aby przyciągnąć i zgromadzić wszystkich, lecz „którekolwiek powołał Pan, Bóg nasz” (Dz. Ap. 2:39.) Jego poselstwo odnośnie miłości Bożej i zbawienia, które jest w Chrystusie Jezusie, głoszone na świecie, nie w tym celu, aby obudziło świat i zaprowadziło go do Pana. Nie, on tylko świadczy, a to świadectwo będzie miało także coś do czynienia z przyszłą znajomością i sposobnością, która będzie dana światu podczas Tysiąclecia.

Kościół jest zapewniony Słowem Pańskim, iż nie ma się spodziewać, aby wszyscy ludzie przyjęli i ocenili tę naukę, lecz tylko stosunkowo mała liczba oceni to światło, lub jego poselstwo; jak Bóg przez Proroka przepowiedział, tak się też i dzieje: „Któż uwierzył kazaniu naszemu, a ramię Pańskie komu objawione jest?” (Iz. 53:1; Jana 12:38.) Jak w Piśmie Świętym jest przepowiedziane tak się też i sprawdza, iż znaczna większość ludzkości jest zaślepiona tak, że nie może widzieć tego światła: niektórzy są zupełnie zaślepieni, nic nie widzą, podczas gdy inni są częściowo ślepi i mogą dojrzeć zaledwie odrobinę światełka, przy którym mogą rozeznać niektóre rzeczy i to niewyraźnie. W słuchaniu tak samo, uszy światła są tępe do słuchania – „głuche” – mówi Pismo Święte. Niektórzy nic nie słyszą, inni słyszą, lecz bardzo słabo, mało kto dotąd słyszał poselstwo o miłości i łasce Bożej, jasno i wyraźnie. Kościół w tym względzie przekonuje się, że jego misją nie jest przemawianie do ślepych i głuchych „kto ma uszy [do słuchania] niechaj słucha” – Obj. 2:7; 3:6,13,22.

Nasz Pan zaznaczył to stanowisko swoim naśladowcom,

::R2414 : strona 9::

gdy był razem z nimi obecnym na świecie, mówiąc: „Ale oczy wasze błogosławione, że widzą, i uszy wasze, że słyszą”. On oświadczył także iż Jego przypowieści i nauki nie były wypowiadane w intencji, aby ślepi mogli widzieć, a głusi słyszeć, lecz celowo tak, aby głusi nie słyszeli i ślepi nie mogli widzieć. Gdy uczniowie zapytywali się odnośnie wytłumaczenia jednej z przypowieści, On powiedział: „Wam dano wiedzieć tajemnicę Królestwa Bożego, ale innym w podobieństwach, aby widząc nie widzieli, a słysząc nie rozumieli” (Łuk. 8:10). Oni niezawodnie mieli naturalny wzrok i naturalny słuch, lecz brakowało im umysłowego wzroku i słuchu. A poselstwo, które nasz drogi Mistrz kazał, i które On polecił głosić swym Apostołom, w ogóle Swemu Kościołowi przez cały ten wiek jest tak samo – nie dla zaślepionych, nie dla głuchych, lecz dla tych „błogosławionych” wybrańców, którzy mają oczy i uszy.

Nasz Pan nie spodziewał się, aby wielu mogło przyjąć Jego naukę i zaznaczył, że zaledwie mała liczba będzie zdolna to uczynić, mówiąc: „Żaden do mnie przyjść nie może, jeśli go Ojciec mój, który mię posłał, nie pociągnie”, tak samo Jego Kościół przez cały ten wiek ma wiedzieć, że gdy w teraźniejszym czasie przyświeci światłem i podnosi swój głos, to żaden nie przyjąłby jego nauki, gdyby słuchającego Ojciec nie pociągnął. A jako Ojciec przyciągnął do naszego Pana z narodu żydowskiego stosunkowo małą liczbę, bo tylko ostatki, tak i Kościół nie powinien się dziwić, że przyciąga stosunkowo tylko małą liczbę przez cały ten wiek.

(b) Inną częścią misji Kościoła jest staranie około tych, co widzą to światło, którym on przyświeca i są przyciągnięci tym światłem, i którzy przybliżyli się do Pana. Kościół ma uczyć i objaśniać takich i wprowadzić ich do zupełnej społeczności Wysokiego Powołania, a jako Pańskie ustne narzędzie, tłumaczyć i wyjaśniać im „jaka jest nadzieja naszego powołania” tak w teraźniejszym czasie jak i w przyszłości – tj., iż teraz mamy cierpieć z Chrystusem dla sprawiedliwości i rozwijać Jego ducha, zachowywać Jego rozporządzenia, abyśmy w naszym życiu mogli przynosić wiele owoców ducha, a pod Boskim nadzorem być dopasowywanymi, ogładzanymi i przygotowywanymi do miejsca w przyszłej chwalebnej świątyni i do udziału w wielkim dziele nadchodzącego wieku, to jest błogosławienia świata – 1 Kor. 1:26; Efez. 1:18; 2 Tes. 1:10,11.

Kościół przez swą Głowę, Jezusa Chrystusa, jest zaopatrzony w pewne dary ducha pomiędzy swoimi członkami na ziemi; i ci pracując wspólnie w swoich różnych działach mają wzmacniać, budować, rozwijać jedni drugich, pomnażając się w łasce, znajomości i w duchu swej Głowy, aż cały Kościół ostatecznie przy końcu tego wieku dojdzie do wzrostu zupełnej doskonałości jako Ciało Chrystusa pod zwierzchnictwem swego Pana jako Głowy (Efez. 4:13). Lecz Kościół nie ma się spodziewać żeby wszyscy, nawet ci, którzy widzą jego światło, słyszą jego obwieszczenie, i są przyciągnięci bliżej do harmonii z jego poselstwem, doszli ostatecznie do zupełnego członkostwa w Ciele Chrystusowym. Przeciwnie, on jest naprzód zapewniony przez Pana, iż podczas gdy tylko stosunkowo niewielu,

::R2415 : strona 9::

będzie słyszeć Jego poselstwo, czyli powołanie, to jeszcze mniejsza liczba będzie takich, co przyjmą to powołanie – bo wielu jest wezwanych, a w proporcji do tych niewielu wybranych – tylko ci, którzy uczynią swoje powołanie i wybranie pewnym przez wierność w przyjętych warunkach – 2 Piotra 1:10.

(c) Warunki nałożone na Kościół są zamierzone przez Pana, aby były ciężką próbą wierności ku Niemu i ku prawu Przymierza pod którym on został przyjęty przez Niego. Doświadczenia, zawody, prześladowania są pomocne do udowodnienia, czy jego poświęcenie było z serca uczynione czy nie. Ci, co uczynili przymierze wargami tylko, będą przesiani, objawieni, oddzieleni od prawdziwych, których Pan nazywa swymi klejnotami, i swymi synami; a których zamierzył uczynić współdziedzicami w Królestwie z Jego umiłowanym Synem, a naszym Panem Jezusem. Dlatego też powodu, powołanie i wybór Kościoła, ma miejsce podczas teraźniejszego wieku, gdzie zło jest dozwolone, aby panowało na świecie, i gdy większość ludzkości znajduje się pod zaślepiającym wpływem onego wielkiego nieprzyjaciela, dotąd jeszcze nieubezwładnionego – Obj. 20:1-3.

Nasz Pan wyjaśnił, że ciemności grzechu i błędu są w otwartej przeciwności ze światłem prawdy, i dlatego zalecał, aby Jego lud podnosił pochodnie światła – gdy mówił: „Tak niechaj świeci światłość wasza przed ludźmi, aby uczynki wasze dobre widzieli, a chwalili ojca waszego, który jest w niebiesiech”; „który was powołał z ciemności ku dziwnej swojej

::R2415 : strona 10::

światłości” skutek tego światła w zaciemnionym świecie będzie ten, iż obudzi opozycję, przeciwników, ponieważ światło pokazuje zło w ciemności, które w inny sposób nie byłoby wcale objawione; i tym sposobem przeszkadza tym, co sympatyzują i wykonywają uczynki ciemności. Wskutek tego miłują ciemność, i zło, lubują się w grzechu w różnej jego formie, nienawidzą światłości, ani chcą przyjść do światłości, lecz publicznie, lub sekretnie występują przeciw synom światłości, to jest tym, co zostali oświeceni i przyświecają tym światłem. A nawet ci, co wydostali się z głębokiej ciemności, moralnego splugawienia i doszli do pewnej moralnej reformy, nie mogą znieść jasnego światła prawdziwej Ewangelii, i do pewnego stopnia wolą raczej siedzieć w ciemności – Jana 3:20.

Było to jako skutek tej walki pomiędzy światłością i ciemnością, iż nasz Pan cierpiał z ręki tych, którzy mienili się być dziećmi światłości, dziećmi Bożymi, i którzy mieli przynajmniej trochę światła. Nasz Pan nie był maltretowany przez rzymski rząd i rzymskich żołnierzy z ich własnej chęci, bo byli oni tak ciemni, że nie byli zdolni ocenić tego światła, którym On przyświecał. Jego prześladowcami przeważnie byli ludzie posiadający do pewnego stopnia światło, lecz nie mogli znieść blasku tak wielkiego światła, które świeciło na nich. Tak samo przez cały czas Wieku Ewangelii, ci, którzy byli gorejącymi i świecącymi światłami na świecie, byli zawsze znienawidzeni i bardzo prześladowani osobliwie, a prawie wyłącznie przez tych, którzy mieli nieco światła, lecz których światło było raczej ciemnością w porównaniu do tego wielkiego światła Ducha Świętego świecącego przez prawdziwie poświęconych Pańskich. Tak wypełniła się przepowiednia naszego Pana: „Jeżeli mnie nienawidzili i was nienawidzić będą”. „Wszyscy którzy chcą pobożnie żyć w Chrystusie Jezusie, prześladowani będą”. Naśladowcy Pana są w tym czasie powołani, aby cierpieć prześladowanie dla sprawiedliwości, nie dlatego, iż to prześladowanie jest rozsądnym lub właściwym, lecz ponieważ Pan chce doświadczyć, wypróbować i ogładzić Swój lud, przeto dozwala ludziom złym i przeciwnikom, aby wywierali swój wpływ, prześladowali i sprzeciwiali się Jego „członkom” a tym sposobem służyli sprawie, w przygotowywaniu Jego wybrańców do przyszłego dzieła. Tym sposobem prześladowanie „Ciała” jak i prześladowanie Głowy współdziałają w wypełnieniu się Boskiego Planu i zamiarów w taki sposób, jakiego prześladowcy najmniej się spodziewają – Jana 15:18; 3:13; 2 Tes. 2:14,15; 2 Tes. 3:2; Jana 16:2; Dz. Ap. 14:22.

Moglibyśmy wykazać jeszcze więcej dowodów Pisma Świętego, że takim jest postanowienie Kościoła, by w teraźniejszym czasie przyświecał swym światłem, a przez to ściągnął na siebie prześladowanie, i żeby znosił prześladowanie dla sprawiedliwości, a tym sposobem został wyćwiczony w cierpliwości, braterskiej miłości, i dobroci ku swym prześladowcom i ku wszystkim ludziom.

Jak podczas pierwszego przyjścia naszego Pana Jego misją nie było, by zapanować nad światem, lub sądzić świat, lecz życie swoje położył za świat, tak podobnie misją Kościoła Ciała Chrystusowego, w Wieku Ewangelii jest, nie, żeby rządzić światem lub sądzić świat, lecz by „kłaść dusze za braci” (1 Jana 3:16). Nasz Pan wyraźnie oświadczył: „bom nie przyszedł, ażebym sądził świat, ale ażebym zbawił świat” (Jana 12:47.) Syn człowieczy przyszedł, aby dał życie swoje, za życie świata (Jana 6:51; 10:15). „Królestwo moje nie jest z tego świata” (Jana 18:36). Z tego powodu Apostoł zapewnia nas, iż w teraźniejszym czasie nie możemy panować, lecz przeciwnie, mamy z Chrystusem cierpieć, abyśmy z czasem mogli z Nim królować; i że nie mamy sądzić świata, ale wcale nie mamy sądzić przed czasem; lecz według zapewnienia Apostoła święci we właściwym czasie będą sądzili świat, co stanie się dla niego błogosławieństwem. Tenże Apostoł także zapewnia, iż naszą misją jest: „dopełniam ostatków ucisków Chrystusowych na ciele moim za ciało jego, które jest kościół” (Kol. 1:24) W tymże względzie mówi nam także, iż o ile staramy się czynić wszystkim dobrze, to jednak najwięcej powinniśmy czynić domownikom wiary. Nasze usiłowania skierowane ku światu są jakby dobra zbywające od tego co czynimy głównie i przeważnie dla członków Ciała Chrystusowego, poświęconemu Kościołowi – we wzajemnym budowaniu jeden drugiego w najświętszej wierze – Rzym. 8:17; 1 Kor. 4:5; 6:2; Gal. 6:10.

(d) Znaczna liczba protestantów teoretycznie, mniej lub więcej zajmuje stanowisko które powyżej zaznaczyliśmy, szczególnie prezbiterianie i baptyści. Gdy jednak zastanawiamy się nad celem, dla którego Bóg tak obchodzi się z Kościołem, to przekonujemy się, że jest bardzo mało takich, którzy mają prawdziwe wyrozumienie rzeczy. Ogólne pojęcie chrześcijan jest takie, że Pan Bóg jedynie wybiera Kościół, i że Go mało obchodzi biedny świat, który przez sześć tysięcy lat znajduje się pod wpływem szatana, który oślepił jego zmysły, i przez to stał się głuchym na powołanie Ewangelii. Na tym punkcie różnimy się, bo widzimy, że Pismo Święte uczy o bardziej wzniosłym i dobroczynnym Planie Bożym, który jest sprawiedliwszym i wspanialszym aniżeli pojmują to chrześcijanie.

Pismo Święte uczy, że Kościół, który teraz jest wybierany jest pierwszym owocem Boga z pomiędzy Jego stworzeń, i że przez tenże Kościół, gdy zostanie uwielbiony i połączony ze swym Panem w Królestwie, ma być dokonane wielkie dzieło dla świata – całego rodzaju ludzkiego. To samo Pismo mówi nam, że teraz świat jest głuchy, i że Szatan „książę tego świata”, „bóg świata tego” pośrednio, lub bezpośrednio ma wiele do czynienia z tą ciemnością, a także mówi, że przyjdzie czas, gdy oczy wszystkich ślepych i uszy głuchych

::R2415 : strona 11::

zostaną otworzone, a szatan, on wielki zwodziciel, zostanie obezwładniony, aby ludzi więcej nie zwodził. Pismo Święte zapewnia nas, że teraz Kościół jest wybierany i doświadczany i przygotowany do dziedzictwa świętych w światłości, aby był Boskim przewodem błogosławieństw dla rodzaju ludzkiego, a Głowa i Ciało – Jezus i Jego Kościół w całym znaczeniu tego wyrazu stanowić będzie obiecane „nasienie Abrahama”, czyli duchowny Izrael przez który cały rodzaj ludzki przyjdzie do znajomości prawdziwego charakteru Bożego, i otrzyma sposobność otrzymania żywota wiecznego, podczas tysiącletniego dnia sadu, który Bóg w tym celu naznaczy – Gal. 3:16,29.

Jednym ze szczególnych doświadczeń dla wielu z ludu Pana jest to, iż jest im często wyrzucane przez mniej poświęconych, mądrych światową mądrością profesorów, iż są samolubni, niedbali w prawdziwej pracy Kościoła, ponieważ nie biorą udziału z innymi w różnych politycznych, socjalnych, finansowych i moralnych reformach świata; albo w specjalnych nawoływaniach, grzeszników do pokuty, w których wiele się zniewala i straszy ludzi światowych, których Bóg nie powołał przez prawdę zawartą w Piśmie Świętym. Jeżeli jesteśmy zniewoleni znosić cośkolwiek w tej mierze dla Chrystusa, to jest to tylko częścią „umartwień Chrystusowych” w których powinniśmy się radować, że Pan zna naszą wierność ku Niemu i ku Jego słowu. Mamy również wiedzieć, iż we właściwym czasie i drudzy ujrzą Boski Plan rzeczywiście wypełniony, tak jak nam jest teraz dozwolone widzieć oczami wiary; wtenczas zobaczą, iż „mądre panny” były rzeczywiście mądrymi, bo były posłuszne Słowu Pańskiemu, i przygotowały się do przyszłej pracy służenia światu – Obj. 19:7; Efez. 4:12.

Możemy sympatyzować z tymi, którzy teraz nic nie widzą, a także i z tymi, którzy tylko trochę widzą, i dążą do moralnych i innych reform, starając się różnymi sposobami o powodzenie swej sekty raczej niż o budowanie świętych z Kościoła Boga żywego, których imiona zapisane są w niebie. Powinniśmy mieć cierpliwość szczególnie względem tych, co dają dowody, iż pracują zgodnie ze swymi przekonaniami. Jeżeli są zajęci jakakolwiek dobra pracą; zasługują na naszą sympatię i jako skutek tych usiłowań niezawodnie otrzymają błogosławieństwo. Prawdziwy Kościół pracuje nie tylko, aby otrzymał zwykłe błogosławieństwo, lecz ubiega się o najwyższe błogosławieństwa, nagrodę „powołania onego Bożego, które jest z góry w Chrystusie Jezusie” (Fil. 3:14). Niechaj tedy wszyscy, którzy widzą ten zakład (nagrodę), i którzy widzą jasność chwały Bożej jaśniejącą w obliczu Jezusa Chrystusa, Pana naszego, będą wiernymi warunkom, stanowisku, powołaniu i służbie Ojca Niebieskiego. Niech mają na uwadze służbę, której się podjęli, a niech nie słabną: nie zniechęcajmy się czy nas ludzie słuchają lub unikają, czy mówią lub myślą źle o nas; pamiętajmy, że nasze sprawozdanie z tych doświadczeń ma być złożone samemu Panu, gdy nas uczyni swymi klejnotami. Pamiętajmy, iż abyśmy mogli być od Niego przyjęci, musimy uczynić pierwszy stopień, którym jest wierne posłuszeństwo Jego słowu,

::R2416 : strona 11::

udowodnienie miłości ku Niemu i wiary (2 Kor. 10:5,6). Pamiętajmy także, iż drugą kwalifikacją, której On od nas wymaga jest miłość dla braci, gotowość do czynów, gotowość cierpienia i śmierci dla tych, którzy są rzeczywiście i prawdziwie poświęconymi dziećmi Bożymi, starającymi się postępować Jego drogami.

Wszyscy wykonujący tę służbę, którą otrzymali od Boga znajdują samych siebie dzisiaj postępującymi śladami Jezusa i Apostołów, dowiadują się także o licznych przepowiedniach, które się odnoszą do całego Kościoła, a również stosują i do żyjących członków, jak na przykład w naszym tekście Apostoł mówi o tej klasie, która ma to usługiwanie:

„Albowiem nie samych siebie opowiadamy, ale Chrystusa Jezusa, że jest Panem a samych siebie sługami waszymi [sługami Kościoła, nie sługami świata] dla Jezusa […] zewsząd uciśnieni bywamy ale nie bywamy potłoczeni; powątpiewamy, ale nie wątpimy, prześladowanie cierpimy, ale nie bywamy opuszczeni, bywamy porzuceni, ale nie giniemy; zawsze umartwienie Pana Jezusowe na ciele nosimy [zawsze przedstawiamy Chrystusa i Jego ofiarę jako umierające członki Jego Ciała], aby i żywot Jezusowy na ciele naszym był objawiony. Zawsze bowiem my, którzy żyjemy [jako Nowe Stworzenie w Chrystusie Jezusie], bywamy wydawani na śmierć dla Jezusa [nasze poświęcenie na początku było poświęceniem na śmierć; ono się nie zmieniło; zawsze takim będzie aż dokonamy naszego biegu i rzeczywiście umrzemy], aby też żywot Jezusowy był objawiony w śmiertelnym ciele naszym” – wersety 5-11.

Prawdziwie poświęcony Kościół Chrystusowy, którego członków „imiona zapisane są w niebiesiech” w ciągu całego Wieku Ewangelii jest Jego przedstawicielem na ziemi. Przeszło osiemnaście stuleci temu cierpiała Głowa, a od tamtej pory cierpią członki Ciała i uczą się tego samego posłuszeństwa woli Bożej i zaufania w Boską mądrość i miłość; z czasem, gdy całe Ciało Chrystusowe dokończy swego biegu – zostanie przyjęte do chwały, a wtedy rozpocznie wielkie dzieło Boże względem zbawienia świata, do którego Pan Bóg przygotowywał Kościół. Członkowie Kościoła postanowieni są od Boga dla świata za królów, którzy by panowali w sprawiedliwości, w miłości, zamiast w samolubstwie i pysze; a będą nie tylko królami, lecz i kapłanami, aby przyprowadzali lud do znajomości prawdy, i pomagali mu do wydobycia się z grzechu do zupełnej harmonii z Bogiem, to jest, tym wszystkim, którzy zechcą pojednać się z Nim. Wtedy stanie się to co napisane: „I uczyniłeś nas Bogu naszemu królami i kapłanami, i królować będziemy na ziemi” – Obj. 5:10.

====================

— 1 stycznia 1899 r. —