R2136-114 Znajomość Boga – jej wartość

Zmień język

::R2136 : strona 114::

Znajomość Boga – jej wartość

„Łaska i pokój niech się wam rozmnoży przez poznanie Boga i Jezusa, Pana naszego. Jako nam jego Boska moc wszystko, co do żywota i do pobożności należy, darowała przez poznanie tego, który nas powołał przez sławę i przez cnotę” – 2 Piotra 1:2,3

PIERWSZE pytanie, jakie mogłoby nasunąć się nam, odnośnie powyższych słów, do kogo one się odnoszą? Czy te instrukcje dane są grzesznikom? Czy jest to sposób, przez który grzesznik ma przybliżyć się do Boga? O nie, te instrukcje, czyli napomnienia dane są tym, którzy już są usprawiedliwieni przez wiarę w drogocenną krew Chrystusa Jezusa, jak wskazuje na to poprzedzający tekst – „Tym, którzy równie z nami kosztownej wiary dostali [z Apostołami] przez sprawiedliwość naszego Boga i Zbawiciela*, Jezusa Chrystusa”.


* Według synajskiego manuskryptu.


Myśl zawarta w powyższym orzeczeniu jest jasną, że którzy stają się wierzącymi w Jezusa Chrystusa, nawet, gdy zostaną usprawiedliwieni i w zupełności poświęceni – nie jest jeszcze wszystkim; wtenczas dopiero zaczyna się postęp duchowego życia, i ma być prowadzony tak długo, jak długo jesteśmy „w tym namiocie”, i dopiero przy „pierwszym zmartwychwstaniu wiara nasza będzie uwieńczona.” Myśl wyrażona przez Apostoła Pawła nie znaczy, że mamy stale odnawiać nasz kierunek lub wracać wstecz; lecz raz, rozpoczęta praca w nas, musi stale czynić postęp w nowości naszego żywota. W przeciwnym razie byłoby to sprzeczne z postępowaniem tych, którzy przyjęli imię Chrystusa, które, niestety często wyrażamy słowami pieśni:

„Szczęśliwszej chwili nie znam od tej, gdy Zbawcę mego poznałem, Ja wtenczas Jezusa, jego słowa i prawdy zrozumiałem.”

Taka idea, będąc między klasą chrześcijan, może być następstwem do pomnożenia, dodania i wzroście w łasce i pokoju. Gdyby tacy najpierw otrzymywali błogosławieństwa, następnie stracili je, później znowu odzyskali, aby następnie znów stracić i czy stale tak mieliby postępować!!! Tu jest logiczna przyczyna, dlaczego tak mało wie o tym pomnożeniu wspomnianym przez Apostoła, gdy mówi: „Łaska i pokój niech się wam rozmnoży”. Przyczyna tego jest ta, że znaczna większość chrześcijan nie ma wyrozumienia tych rzeczy, które są potrzebne dla osiągnięcia łaski i pokoju; a to przez zaniedbanie początkowej wiary w Pana jako ich Zbawiciela; i dlatego tacy odczuwają brak dostatecznej znajomości, żeby mogli pomnażać swoją łaskę i pokój. Ogromna większość zajmuje stanowisko wzmiankowane przez Apostoła Pawła (1 Kor. 3:1). „I ja, bracia! nie mogłem wam mówić jako duchownym, ale jako cielesnym i jako niemowlątkom w Chrystusie”; „Albowiem mając być nauczycielami względem czasu, zasię potrzebujecie, aby was uczono, które są pierwsze początki mów Bożych” – Żyd. 5:12-14.

::R2137 : strona 114::

Błędne pojęcie jednego przedmiotu, często prowadzi do wielu innych błędów; tak samo rzecz się ma i w tym wypadku: doktryna wiecznych mąk jako kara za przestępstwo, której tylko wierzący mogą uniknąć wiecznych mąk; a następnie myślą, żeby o ile można pomóc i innym, żeby też mogli uniknąć tych okropnych tortur wiecznych mąk. Biorąc to jako główną przyczynę takiego wierzenia, nie dziwi was, że takie czynią niektórzy staranie, ażeby „zbawić grzeszników” i uczynić z nich dzieci w Chrystusie. Lecz gdy tacy stają się dziećmi, stosunkowo bardzo mało czynią, ażeby wzrastać i rozwijać się w znajomości Pańskiej i doróść męskości w Chrystusie. Oni jako dzieci stale karmią się tylko mlekiem i dlatego nie są przyzwyczajeni do twardego pokarmu, to też, gdy tacy otrzymują twardy pokarm nie mogą go przeżuć i zamiast posilić się nim, chorują.

Z tego też powodu Apostoł wskazuje dla wierzących właściwy sposób, przez który, gdy już raz rozpoczęli dobre dzieło w Panu, powinni stale iść naprzód i wznosić się wyżej rozwijając owoce chrześcijańskie oraz pomnażać jednocześnie swą łaskę i pokój. Jest rzeczą ważną, że kto raz rozpocznie właściwe poświęcenie, zostaje spłodzony „przez słowo prawdy”, „przez wiarę raz świętym podaną” – którą Apostoł Paweł określa, jako „drogocenną wiarę.” Nie jest to ta wiara, którą wielcy krytycy usiłują obalać. Ich wiara jest daleką od owej drogocennej, którą głosił Apostoł Paweł. Ich wiara odrzuca upadek pierwszego człowieka, odrzuca też okup i wszystkie złączone z okupem pośrednictwa, następstwem czego jest zaprzeczanie zmartwychwstania, jako rezultat okupu. Ich wiara polega na wierzeniach ich własnych domniemań o sądzie, o prawdzie i o tym, co jest błędem powątpiewając w oświadczenie Pisma Św., jak Mojżesza, i w słowa proroków, w naukę naszego Pana i jego Apostołów. Taka wiara, nie jest „wiarą drogocenną”, nie jest też „wiarą raz świętym podaną.” I tacy, którzy budują swoją wiarę na takim fundamencie, nie są z tych, do których pisał Apostoł Paweł, przeto nie można się spodziewać, aby można taką wiarę pomnażać w łasce i pokoju. Ufamy przeto, że znaczna większość naszych czytelników, są z tych, którzy z wyrozumieniem mogą śpiewać:

„Nadzieja moja cała tkwi W Chrystusie drogocennej krwi I tylko Jego pragnę znać, Przy Panu moim wiernie stać, Bo przez tę jego Świętą krew, Przebłagał Jezus Boski gniew I dał nam czystej prawdy siew”.

Prawdziwa podstawa, na której powinniśmy budować naszą wiarę, a mianowicie – na sprawiedliwości naszego Zbawiciela, Pana Jezusa Chrystusa – oraz wierzyć w jego zupełną ofiarę daną za grzech wszystkich, która w zupełności jest wystarczającą na okup, jako równomierną cenę za upadek Adama i jego potomstwo; która w słusznym czasie będzie jawną w Chrystusie dla wszystkich. A ci, którzy ją przyjmą w czasie zmartwychwstania, będą mogli

::R2137 : strona 115::

otrzymać życie wieczne na warunkach Nowego Przymierza. Tacy, którzy swoją wiarę budują na tym fundamencie, mogą mieć nadzieję, pomnażać swą łaskę i pokój! Jak?

Apostoł Paweł odpowiada: „Aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec on chwały, dał wam Ducha mądrości i objawienia ku poznaniu samego siebie”. I tu właśnie jest ta główna myśl, która wskazuje nam, że przyszliśmy do tej ważnej znajomości o Bogu i o naszym Panu, Zbawicielu, Jezusie Chrystusie. Jednak znajomość Boga jest rzeczą daleko ważniejszą i wyższą, aniżeli rozwijać się i wzrastać jako chrześcijanie. Być obznajomionym z Bogiem Ojcem i niebiańskim jego Synem, w „mądrości Chrystusowej”, przez którą, w zupełności pojmujemy mądrość Ojcowską. My wzrastamy w znajomość wtedy, gdy badamy słowo Boże, a przez to rozeznajemy to słowo i zasadę, ten niebiański kierunek, przez który Boska sprawiedliwość, mądrość, miłość i moc działa. Takie badanie czyni postęp. Musimy nauczyć się coś zaraz na początku jako chrześcijanie i przy końcu już pierwszego roku musimy zauważyć postęp w tej znajomości; a tak idąc dalej z roku na rok w znajomości Pańskiej, pogłębiamy się i wzrastamy w niej coraz więcej.

Tak postępując, nasza znajomość niebiańskiego Planu i nasz charakter wzrasta, a tym samym pomnażamy i naszą łaskę; lecz ci, którzy nie idą w parze ze znajomością i nie pomnażają łaskę z tym, co widzą w niebiańskim charakterze, prędzej czy później zgubią zainteresowanie w znajomość, oraz chęć do dalszego badania słowa Bożego, które jest koniecznym dla tych, co chcą wzrastać ustawicznie w łasce. I czym więcej wzrastamy w łasce, wzrastamy też i w pokoju; gdyż i w rozwijaniu pokoju musimy czynić postęp. My znaleźliśmy pokój z chwilą, gdy poznaliśmy naszego Pana i uświadomiliśmy sobie, że grzechy nasze zostały nam darowane; z tą też chwilą, gdy czynimy stale postęp w niebiańskim planie i w charakterze, że nasz pokój stale wzrasta; przeto ci, co tak postępują, dłuższy czas, w sercach ich znajdzie się pokój i mogą pojąć słowa Apostoła, gdy mówi: „Pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum”.

Apostoł w dalszym ciągu zapewnia nas, że przez znajomość Bożą, która udzieliła nam Boska moc wszystko, co do życia i do pobożności należy nam darowała. Co za pewność Apostoła w tym oświadczeniu; widzimy jak ważną rzeczą dla chrześcijanina jest mieć znajomość w każdym kierunku myśli, i związku z tym przypominają się nam słowa naszego Pana (Jana 17:3). „A toć jest żywot wieczny, aby cię poznali, samego prawdziwego Boga, i któregoś posłał, Jezusa Chrystusa.” Poznać Boga, tak jak Apostoł tu wyjaśnia, znaczy, być zaznajomionym z rzeczami Boskimi. „Który nas powołał do przez sławę i cnotę.” I tak dalece jak zdajemy sobie sprawę z potężnego i doskonałego charakteru Boskiego, uświadamiamy sobie naszą nicość i niedoskonałość, i wtedy dopiero zaczynamy poznawać i chwalebny charakter Boski, że możemy stawać się na podobieństwo jego, czyli odbiciem tej doskonałości w nas, przez rozwijanie w nas łaski i pokory doskonałości. Wpływ znajomości Pańskiej i chodzenie z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, czyni ogromny wpływ na nasze serce, oczyszcza nas z grzechu oraz i uświęca. Za takimi właśnie modlił się Apostoł, aby wzrastali i rozwijali się w znajomości Bożej, mówiąc: „Żebyście w miłości wkorzenieni i ugruntowani będąc, mogli doścignąć ze wszystkimi świętymi, która jest szerokość i długość i głębokość i wysokość, I poznać miłość Chrystusową, przewyższającą wszelką znajomość, abyście napełnieni byli wszelaką znajomością Bożą” (Efez. 3:18,19). A potem dodaje: „Lecz my wszyscy, którzy odkrytem obliczem na chwałę Pańską, jako w zwierciadle patrzymy, w toż wyobrażenie przemienieni bywamy z chwały w chwałę, jako od Ducha Pańskiego” – 2 Kor. 3:18.

Główna myśl, jaka tu wyrażona jest, możemy lepiej zrozumieć, biorąc za ilustrację płytę fotograficzną. W dziedzinie aparatu fotograficznego jest konieczna pewna masa umieszczona na cienkiej płycie kauczukowej, czułej na przyjęcie, czyli odbicie na niej obrazu, jaki jest w danym momencie przed nią. To zastosować można jako przykład do naszych serc, przez pokutę i wiarę, przez które przychodzimy do Boga, przez Jezusa Chrystusa. Taki krok z naszej strony jest konieczny, jeżeli chcemy, aby na sercach naszych odbił się charakter Boski, jego chwalebny i uświęcający wpływ, czyli moc. Następnym krokiem jest, ażeby te czułe wrażenia odbite w naszych sercach, w miarę wzrastania w prawdzie, były takowe uwidocznione i na zewnątrz. To musi być objawione przez nasze zupełne poświęcenie dla Pana i zgodzić się ażeby wola jego była wolą naszą oraz jego charakter był objawiony w naszym życiu. Trzecim krokiem w naszym postępowaniu jest odrzucić wszystkie nasze naleciałości, wszelką ciemność nas otaczającą, i żeby światło Boże mogło nas oświecić i żebyśmy mogli się stać jego odbiciem. Mając znajomość słowa Bożego, tej światłości prawdy, możemy łatwo odróżnić ciemność, błędy i grzech, i przez to mieć jasne pojęcie o charakterze niebiańskim, co pozwala nam przysposabiać nasze serca do przyjmowania i odbijania w nas podobieństwa chwalebnego charakteru. Otóż zdjęcie obrazu na płytę (czyli kliszę), i żeby następnie przełożyć na obraz do naturalnego podobieństwa, konieczne jest poddać tę kliszę pod bardzo ostre kwasy, które mają tą właściwość, że przenoszą akuratne podobieństwo na papier, czyniąc odbicie widocznym i aktualnym. W tym właśnie znajdujemy podobieństwo, co do naszego charakteru; nasze serca, gdy już zdobyły kierunek i jasny pogląd naszego Pana i na których został wyciśnięty chwalebny jego charakter musi być poddany „ognistym próbom” życia, tak jak ostry kwas czyni możliwym do wydostania obrazu z filmy w naturalnym wyglądzie i przyprowadza go do doskonałości. Biorąc w dalszym ciągu przykład z fotografii, widzimy, że aczkolwiek do zdjęcia fotograficznego nie używamy kosztownego metalu, jak złota lub srebra; bo gdyby tak było, fotografia nie bladłaby i zachowałaby trwały kolor. Z tego widzimy, że złoto, które nie traci swej jakości i jasności przedstawia naturę Boską a srebro reprezentuje prawdę; w takim też zastosowaniu widzimy, że nasz Pan czyni w naszych sercach to podobieństwo, że gdy odbiliśmy w nim te Boskie

::R2137 : strona 116::

prawdy i rozwijamy w nas to podobieństwo, Boska natura jest wiecznie trwała, o którą warto ubiegać się – Rzym. 8:29.

Na ogół świat „nie zna Boga”, nawet ta ogromna masa niby wierząca bardzo małe ma pojęcie o Nim. Apostoł Paweł tłumaczy właśnie przyczynę tego, gdy mówi, że „bóg tego świata” dokłada wielkiego starania, aby zakryć światło prawdy Chrystusowej i jego chwalebny charakter, żeby nie odbijał się w ich sercach. Apostoł dalej mówi: „W których Bóg świata tego, oślepił zmysły, to jest niewiernym, aby im nie świeciła światłość Ewangelii chwały Chrystusowej, który jest wyobrażeniem Bożem” (2 Kor. 4:4). Tu niezawodnie widzimy bezustanny konflikt – walkę ciemności przeciwko światłości, tak jak Pan nasz przy swoim pierwszym przyjściu powiedział: „A tenci jest sąd, że światłość przyszła na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność niż światłość; bo były złe uczynki ich”. Lecz ci, którzy przyjęli światło radują się niezmiernie z niego i posłuszni są jemu; dla tego nazwani są „dziećmi światłości”, i gdy tak wzrastają w znajomość i podobieństwo swego Mistrza, z ich serc płynie to światło i wobec tego przyświecają nim innym; tak, że wszyscy, z którymi oni stykają się odczuwają tę jasność światłości niebiańskiej, której świat dotąd jeszcze nie widzi i nie ocenia.

Obecnie, co prawda, to światło nie wywiera ogólnego wpływu na wszystkich; jego wpływ jest stosunkowo mały w porównaniu do tego, jaki będzie mieć w on czas. Teraz lud Pański jest jako świeca świecąca na górze, nie ukrywa swego światła, a jednak w porównaniu ich wpływ na świat mały jest. Ta prawda o przyświecaniu stosuje się

::R2138 : strona 116::

tak do głowy, Jezusa jako też do członków ciała Chrystusowego. „Światło świeciło w ciemności, ale ciemność je nie poznała.” Lecz w przyszłości będzie inaczej, jak Pismo św. mówi: „Tedy sprawiedliwi lśnić się będą jak słońce w Królestwie Ojca swego”; „wznijdzie słońce sprawiedliwości, a zdrowie będzie na skrzydłach jego”. Będzie to w czasie wielkiego dnia Tysiąclecia; teraz to światło świeci tylko tyle, aby wybrać Kościół Chrystusowy, lecz my pewni jesteśmy, że cała ciemność zniknie z oblicza ziemi, a „światłość znajomości Pańskiej napełni całą ziemię”, i to w niedalekiej przyszłości.

I dalej Apostoł upomina nas, że zdobycie poufnej znajomości o Bogu jest tym czynnikiem, który pomnaża naszą łaskę i pokój oraz daje nam wszelkie potrzebne rzeczy co do żywota i do pobożności, gdyż Bóg dał nam „obietnicę wiecznego dziedzictwa.” Patrząc na nas, znajdujemy, że większość tak zwanych naśladowców Chrystusa w tym świecie; nawet z tych, którzy mają „drogocenną wiarę” i przyjmują „drogocenną krew”, są tylko „dzieci” i mają bardzo płytką znajomość; z tego też powodu bardzo mało wiedzą i rozumieją o tej wielkiej i drogocennej nadziei. Gdybyśmy chcieli ich spytać o danie nam odpowiedzi o tej nadziei, jaką ma ogromna większość, odpowiedzieliby: „Nasza nadzieja jest, że przez wiarę unikniemy wiecznych mąk i dostaniemy się do nieba.” Wielu i tak jeszcze wierzy. „Jeżeli ja nie dostanę się do nieba, dla mnie nadziei niema!!!”

Co? Czy oni nic nie wiedzą o tej niezmiernie wielkiej i drogocennej nadziei, wzmiankowanej przez Apostoła? Niestety tak jest.” Mało o tym wiedzą. Lecz czym są owe obietnice i kto o nich ma znajomość?

Otóż jedynie ci mają tę nadzieję, którzy pomnażają swoją łaskę i pokój oraz wzrastają w znajomości w Bogu i Jezusie Panu naszym i którzy widzą coraz jaśniej plan i charakter Boski, a których serca podatne są do przyjmowania i odbijania wzniosłego i chwalebnego podobieństwa Bożego Syna, który jest obrazem Ojca Niebiańskiego (Rzym. 8:29). Jest to światło, które przyświeca nam na tej wąskiej drodze i wskazuje niezmiernie na wielkie i kosztowne obietnice słowa Bożego, których nie widzi, gdyż będąc w ciemności, słowa te nie mają dla nich wielkiego znaczenia.

Które i jakie są te obietnice?

O, jest ich tak wiele i tak drogocennych, że trudno wiedzieć, które z nich postawić na pierwszym miejscu. Przypuśćmy, że pierwszą byłaby ta obietnica, którą wyraża Apostoł. „Ale się jeszcze nie objawiło, czem będziemy, lecz wiemy, iż gdy się on objawi podobni mu będziemy, albowiem ujrzymy go tak, jako jest.” Inna znów brzmi: „Idę, abym wam zgotował miejsce; a gdy odejdę i zgotuję wam miejsce, przyjdę zasię i wezmę was do siebie, żebyście, gdziem ja jest, i wy byli.” W łączności z tym Pan Jezus wspomina w modlitwie: „Ojcze! któreś mi dał, chcę, abym gdziem ja jest, i oni byli ze mną, aby oglądali chwałę moję, którąś mi dał; albowiemeś mię umiłował przed założeniem świata”, a jeszcze inna brzmi: „Kto zwycięży, dam mu siedzieć z sobą na stolicy mojej, jakom i ja zwyciężył i usiadłem z Ojcem moim na stolicy jego”; a inna znów mówi: „Cić mi będą, mówi Pan zastępów, w dzień, który Ja uczynię, własnością; i zmiłuję się nad nimi, jako się zmiłowywa ojciec nad synem swoim, który mu służy”; a jeszcze inna: „Albowiem ten króciuchny i lekki ucisk nasz nader zacnej chwały wieczną wagę nam sprawuje.” Inne znów mówi, że jesteśmy „A jeźliż dziećmi, tedy i dziedzicami, dziedzicami wprawdzie Bożymi, a spółdziedzicami Chrystusowymi, jeźli tylko z nim cierpimy, abyśmy też z nim byli uwielbieni.” Inna brzmi: „Odrodził nas ku nadziei żywej przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa od umarłych, Ku dziedzictwu nieskazitelnemu i niepokalanemu i niezwiędłemu w niebiesiech dla was zachowanemu, Którzy mocą Bożą strzeżeni bywacie przez wiarę ku zbawieniu, które zgotowane jest, aby było objawione czasu ostatecznego.” A inne znów: „A kto zwycięży i zachowa aż do końca uczynki moje, dam mu zwierzchność nad poganami” – i będą rządzić światem – inne znów mówią, że owi królowie i kapłani będą panować i błogosławić świat – „A w nasieniu twojem błogosławione będą wszystkie narody ziemi.” Inna znów obietnica, co do Izraela według ciała, głosi, że i oni dostąpią łaski i błogosławieństwa przez miłosierdzie, które uczynione będzie im przez kapłanów wieku Ewangelii – Rzym. 11:12.

Na zakończenie, Apostoł sumuje te niezmiernie wielkie i kosztowne obietnice, że przez znajomość Boga

::R2138 : strona 117::

i przez drogocenne nadzieje, które wywierają na nas ogromny wpływ, Bóg czyni, że my, aczkolwiek pochodzimy z dzieci gniewu, jak i inni, jednak dostąpiliśmy łaski u Boga, że możemy ubiegać się i stać się uczestnikami Boskiej natury. Co za bogatą i chwalebną obietnicę mamy! Jest to niezmiernie wielka i kosztowna nadzieja. Kto mógłby pomyśleć o tak wzniosłej rzeczy? Nasza najwyższa myśl może sięgać tylko po doskonałe człowieczeństwo, jako ziemskie podobieństwo Boże; mogą na przykład, tak niektórzy w śpiewach i w poezjach wyrażać myśl, być jako aniołowie w ich doskonałym stanie. Aczkolwiek natura anielska jest wyższą od ludzkiej, jednak Bóg Ojciec już dawno jeszcze przed stworzeniem człowieka, stworzył liczne zastępy aniołów, z których jest zadowolony i nie potrzebuje ludzi przenosić na poziom anielski. Wybieranemu kościołowi wieku Ewangelii nie obiecał dać naturę anielską, lecz ze swej miłości obiecał swemu kościołowi, Maluczkiemu Stadku dać najwyższą nagrodę, stan nieśmiertelny, aby być oblubienicą Chrystusową, małżonką Barankową i dzielić z Nim niebiańską chwałę i uczestniczyć z Nim w Jego niebiańskim Królestwie, jak sam Jezus powiedział: „Nie bój się o maluczkie stadko, albowiem upodobało się Ojcu naszemu dać wam królestwo.”

Taka znajomość jest nadto wspaniałomyślną i po prostu przenika wszelki rozum; my, którzy poznaliśmy te wspaniałe rzeczy, wielce dziwimy się, że Wszechmocny Bóg z takich grzesznych, upadłych, mizernych stworzeń – po prostu jesteśmy w oczach Stwórcy prochem, jednak ze swej miłości daje nam obietnicę, stać się uczestnikami jego natury. Tak te, jak i inne kosztowne obietnice dane jego ludowi, pozwalają nam więcej i więcej zapoznawać się oceniać wielkość, szerokość, wysokość i głębokość miłości Bożej, która przewyższa wszelką mądrość ludzką.

Z tego, co już wiemy o naszym Stworzycielu, a osobliwie to, co nam już objawił przez naszego Zbawiciela, Pana Jezusa, czy nie mamy – jako ci, którym dozwolone jest wiedzieć te drogocenne rzeczy i jego chwalebny charakter – „Ale jedno czynię, że tego, co za mną jest, zapamiętywając, a do tego się, co przede mną jest, spiesząc, bieżę do kresu ku zakładowi powołania onego Bożego, które jest z góry w Chrystusie Jezusie” (Filip. 3:14), i kroczyć z nadzieją otrzymania tego, co jest nam wystawione; a przez to, czy nie mamy być więcej i więcej oględnymi w naszym postępowaniu, dbanie coraz więcej o Jego ducha, więcej zdobywać Jego podobieństwa w nas. Jego uznania – i tak czyniąc stale, zdobędziemy wiekuistość w Onym umiłowanym i przez to staniemy się uczestnikami wszystkich błogosławieństw, niezmiernie wielkich i kosztownych obietnic, które Bóg zachował dla tych, którzy go miłują.

Tak wzniosłe obietnice i taka niezmierna znajomość Pańska pobudza serca nasze do wdzięcznej w naszych sercach ku Bogu miłości, posłuszeństwa, samozaparcia się i ofiarowania się Jemu, z wdzięczności dla Niego, który raczył nas powołać do chwały i uczestnictwa z nim w naturze Boskiej, a tak jak mówi Apostoł: „A ktokolwiek ma tę nadzieję w nim, oczyszcza się, jako i on [nasz Pan] czysty jest.”

I to jest właśnie ta poufna znajomość i nasze zapoznanie się z Panem, jest niejako już nagrodą – jak o tym tłumaczy Apostoł, mówiąc: „Żebym go poznał [przez doświadczenie] i moc zmartwychwstania [pierwszego, zarazem głównego zmartwychwstania] jego, i społeczność ucierpienia jego, przekształcony będąc śmierci jego [poddając się pod jego opatrzność napełnieni będąc Duchem Jego]” – Filip. 3:10.

====================

— 15 kwietnia 1897 r. —