R1767-34 Studium biblijne: Dobry Samarytanin

Zmień język 

::R1767 : strona 34::

Dobry Samarytanin

— 17 LUTEGO; Łuk. 10:25-37 —

Złoty tekst: „Ale miłuj bliźniego twego, jako siebie samego; Jam Pan” – 3 Moj. 19:18

Pytanie poruszone w tej lekcji jest wielkim pytaniem, które stanowczo powinno zwrócić uwagę każdego człowieka – „(…) Co czyniąc, odziedziczę żywot wieczny?”

Ten, który postawił to pytanie był Izraelitą do którego odnosiły się obietnice wiecznego żywota na warunkach zupełnego posłuszeństwa Boskiemu Prawu. On był również tym, który wraz z resztą jego narodu, na próżno pokładali ufność w Zakonie na zbawienie, sprzeciwiając się nowej i jedynej drodze życia przez Chrystusa. W następstwie, Pan, do którego pytanie było skierowane, skierował pytającego się po odpowiedź do Zakonu. „A on rzekł do niego: w zakonie co napisano? Jako czytasz?” Jako uczony teolog i publiczny nauczyciel on musiał mieć pewne wyrozumienie o tak ważnej sprawie. Odpowiedź była grzeczna, z poszanowaniem do stanowiska pytającego, a jednocześnie bardzo zręcznie postawiona; ponieważ uczony nie był szczerym pytającym się, ale raczej chcącym tylko uwikłać Pana w argumentach i doprowadzić do tego, aby okazał się przed ludźmi jako przeciwnik Boskiego Prawa.

Odpowiedź przytoczona z Zakonu była właściwą, włączając dwa wielkie przykazania, na których zawisł cały Zakon i prorocy (Mat. 22:36-40); mianowicie: „Będziesz miłował Pana Boga twego, ze wszystkiego serca twego, i ze wszystkiej duszy twojej, i ze wszystkiej siły twojej, i ze wszystkiej myśli twojej; a bliźniego twego, jako samego siebie”. Prawdziwie, według Zakonu były to warunki wiecznego życia; ale ani nauczony w piśmie, ani żaden inny człowiek, oprócz doskonałego człowieka, Jezusa Chrystusa nie był zdolny wypełnić tych warunków, dopiero, aż w czasie, kiedy człowiek będzie przekonany o swej niezdolności wykonania tego, będzie gotowy do przyjęcia Boskiej drogi zbawienia przez Chrystusa, który przez swą wielką ofiarę, raz za wszystkich, miał wkrótce zmazać dla wierzących pisany Zakon, który były przeciw całemu Izraelowi; czyli: potępienie Zakonu – przybijając go do Jego krzyża – Kol. 2:14.

Widząc, że serce tego człowieka nie było we właściwej podstawie, Pan nie próbował uczyć go ewangelii zbawienia, ale skorzystał ze sposobności, jaką drugie pytanie nastręczyło – „I któż jest mi bliźni?” – On chciał naprowadzić jego i tych, co stali przy nich do rozumowania, że każdy człowiek jest bliźnim każdego innego człowieka; że cała ludzka rodzina jest połączona przez związki braterstwa, a przeto każdy człowiek powinien posiadać braterską sympatię, miłość i uczynność.

Tę szczerą prawdę Pan wskazał dobitną ilustracją, nie była ona jedną z tych rzeczy trudnych do zrozumienia, chyba, że serce uprawiało samolubstwo zamiast uczynności i grzeczności. Szczery, nieuprzedzony Samarytanin zrozumiał i wypełnił obowiązek względem bliźniego, podczas gdy chełpliwy kapłan i lewita, z całym ich głośnym wyznaniem pobożności, zlekceważyli to, chociaż ich wysiłek oszukania odpowiedzialności przez jechanie po drugiej stronie drogi dowodził, że oni rozumieli obowiązek względem bliźniego ludzkiego braterstwa, który w swym samolubstwie, oni na próżno próbowali pomniejszyć.

Zalecając w ten sposób bliźniego ducha miłości, litość i wspaniałomyślną uczynność okazaną do tak wysokiego stopnia w Samarytaninie, ostateczna odpowiedź Pana była: „Dobrześ odpowiedział; to czyń, a będziesz żył”. Idź, i szukaj zmiany serca – z twardego nielitościwego samolubstwa przybranego w pozorne szaty pysznego wyznania na szczerą braterską grzeczność i miłosierdzie, które działa w kierunku brata-człowieka, stworzenia Bożego, któregoś widział, a w ten sposób umożliwi ci miłować najwyższego sprawiedliwego Boga, któregoś nie widział. „Jeśliby kto rzekł: Miłuję Boga, a brata swego nienawidził, kłamcą jest; albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widział, Boga, którego nie widział, jakoż może miłować?” – 1 Jana 4:20.

Jest kilka ważnych nauk, jakie można wyciągnąć z tego zdarzenia:

(1) Zauważyliśmy jak w pokorze, Pan nauczył tych, którzy się sami sobie sprzeciwiali (2 Tym. 2:24-26). On nie powiedział szorstko swemu nieszczeremu wywiadowcy, twoje serce nie jest szczere, ty masz złą myśl i jesteś pełen pychy, hipokryzji i urojenia, i nie dajesz posłuchu prawdzie na ten przedmiot; ale raczej On próbował ostrożnie i mądrze naprowadzić swego przeciwnika do takiego zrozumienia, a następnie i do pokuty.

(2) My widzimy jak Pan zabiegał uczynić znane i poważane prawdy za kamienie schodowe, z których można postąpić do wyższych prawd – które stopniowo i logicznie poprowadzą ze znanych do nieznanych prawd, i odważnie odepchnąć na stronę uprzedzenia i zwyciężyć je raczej niż po barbarzyńsku wpychać je i zatwardzać serce do zwiększonej opozycji.

(3) Widzimy, że on nie uczynił prawdy natrętną, ale że Jego słowa były zawsze na czasie.

(4) Ostatecznie, zauważamy specjalną naukę tej lekcji, – że miłość, która działa uszlachetniająco i grzecznie, tj. sąsiedzko względem wszystkich ludzi, uznaje obowiązki ludzkiego braterstwa, i złote prawo do czynienia dobrze innym tak jak byśmy sobie życzyli, aby inni czynili nam, i które uważa Boga za fontannę wszelkiej dobroci, z najwyższym poważaniem, jest jedynym stanem serca jakie kiedykolwiek może osiągnąć życie wieczne. Lecz dalsza lekcja, jakiej niewierzący uczony nie otrzymał, ponieważ on nie był gotowy na przyjęcie jej, była, że chociaż on nie mógł, w jego upadłym stanie zadowolić zupełnego wymagania Boskiego prawa, był jednak uczyniony warunek na jego słabości i niedoskonałości przez Chrystusa jeśliby on taki warunek przyjął.

Zapamiętajmy te wartościowe lekcje podążając za instrukcjami naszego Pana i starannie zauważając i kopiując jego metody w naszym postępowaniu z bliźnimi i sąsiadami.

====================

— 1 lutego 1895 r. —